Rodziny żołnierzy rosyjskich domagają się powrotu bliskich z Ukrainy. Władze ukrócają próby protestów

Vladyslav Yatsenko
Rodziny żołnierzy rosyjskich są niezadowolone z niekończącego się pobytu żołnierzy na froncie w Ukrainie bez możliwości rotacji. Władze w Federacji Rosyjskiej próbują przeszkadzać w protestach rodzin i nie wydają zezwoleń na zgromadzenia. W mediach społecznościowych pojawił się manifest krewnych zmobilizowanych Rosjan.

Według ukraińskiego wywiadu Rosja skoncentrowała na terytorium Ukrainy ponad 400 tys. żołnierzy. Andrij Jusow, przedstawiciel Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy, w październiku mówił, że co miesiąc w Rosji mobilizuje się do wojny przeciwko Ukrainie ponad 20 tys. osób. Krewni żołnierzy rosyjskich są niezadowoleni z niekończącego się pobytu wojskowych na froncie w Ukrainie bez możliwości rotacji i zaczynają protestować. Jednak rosyjskie ustawodawstwo nie pozwala krewnym personelu wojskowego stworzyć wpływową siłę lobbującą.

Zobacz wideo Jerzy Haszczyński: Amerykański elektorat jest bardziej zainteresowany Izraelem niż Ukrainą

Rosja. Rodziny żołnierzy żądają ich powrotu z Ukrainy 

7 listopada żony rosyjskich żołnierzy zorganizowały być może pierwszy publiczny protest uliczny w Moskwie po inwazji na Ukrainę. Protestujący zgromadzili się w centrum stolicy Federacji Rosyjskiej na Placu Teatralnym i rozwinęli transparenty z żądaniem powrotu ich bliskich z frontu. Policja w ciągu kilku minut rozproszyła protest. Prawdopodobnie kilkuminutowy protest był pierwszym i póki co ostatnim. W ciągu listopada w rosyjskich miastach było kilka prób zorganizowania podobnych demonstracji, jednak rodziny nie dostawały pozwoleń od władz lokalnych.

Wywiad brytyjski donosi, że od lutego 2022 r. w sieciach społecznościowych codziennie pojawiają się przykłady apeli rosyjskich żon i matek protestujących przeciwko obecnych warunków służby wojskowej i pobytu ich krewnych na wojnie.

Żonom zmobilizowanych Rosjan zakazano wychodzić na demonstracje w Petersburgu

Jak podaje rosyjska niezależna telewizja "Dożd" władze lokalne w Petersburgu zakazały demonstracje żon zmobilizowanych żołnierzy, tłumacząc to ograniczeniami covidowymi. Kobiety planowały zorganizować demonstrację w centrum miasta i żądać od Kremla powrotu ich krewnych z walk w Ukrainie. Odmowę otrzymały też rodziny, które chciały protestować w Moskwie. Na kolejną demonstrację chciały wyjść 25 listopada, jednak władze lokalne, powołując się na zagrożenie koronawirusem, zakazały organizacji wydarzenia. 

16 listopada rosyjska policja odwiedziła rodziny mężczyzn walczących w Ukrainie z obwodu kemerowskiego i Krasnojarska. Funkcjonariusze ostrzegli przed karami finansowymi za udział w nieskoordynowanych wiecach i protestach. Sprawdzili także ich telefony i czaty w Telegramie. Następnie usunięto grupę dyskusyjną krewnych zmobilizowanych Rosjan z Kemerowa.

W sieci pojawił się manifest rodzin zmobilizowanych Rosjan. "To może być krok w kierunku protestu politycznego"

12 listopada kanał w sieci Telegram "Droga do domu" opublikował manifest krewnych i przyjaciół zmobilizowanych na wojnę w Ukrainie Rosjan. Jego celem jest powrót do Federacji Rosyjskiej tych, którzy są wezwani na front, "za wszelką cenę". W manifeście nie ma jasnego stanowiska antywojennego, pojawia się natomiast postulat poszanowania praw człowieka. Chodzi także o prawa do protestów społecznych i zgromadzeń publicznych.

Nie jest to jeszcze protest polityczny, ale krok w tym kierunku, powiedział w rozmowie z portalem "Sever.Realii" politolog Abbas Galyamow. "Ludzie nabierają poczucia, że mamy prawo protestować, ponieważ ignorujecie nasze żądania. Jest to więc w zasadzie krok we właściwym kierunku" – powiedział.