Doradca Zełenskiego o poważnym ryzyku wojny w Europie. Scenariusze ataku Rosji [TYLKO U NAS]

W wywiadzie dla Ukrayina.pl doradca Kancelarii Prezydenta Ukrainy ostrzega przed przygotowaniami Rosji do ataków na terenie Europy. Według Mychajła Podolaka zachodni partnerzy, opóźniając dostawy sprzętu Ukrainie, wzmacniają Rosję i zachęcają do konfrontacji. "W gotowości powinny być państwa bałtyckie" - uważa Podolak.

W rozmowie z Ukrayina.pl doradca szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak stwierdził, że zagrożenie wybuchu wojny w Europie jest dziś znacznie większe niż na początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. "Federacja Rosyjska całkowicie zaprzecza temu, do czego zobowiązują nas prawo międzynarodowe. Moskwa dąży do zapewnienia sobie dominacji w Europie" - uważa Podolak.

Rosja dobitnie pokazuje, jak zamierza to osiągnąć. W tym celu militaryzuje swój kraj. Szykuje też poważne prowokacje, aby sprawdzić swoje wpływy w Europie. Będzie robiła to na różnych polach. To zarówno przestrzeń informacyjna, jak też dyplomacja czy sektor wojskowy. Kreml zapewni dalsze finansowanie dla skrajnie prawicowych partii czy organizacji w Europie. Będzie inwestować w chaos

- mówi doradca kancelarii prezydenta Ukrainy w rozmowie z Ukrayina.pl.

Zobacz wideo 50 miliardów euro dla Ukrainy. Tusk: Udało się utrzymać jedność Unii Europejskiej

"Federacja Rosyjska chce upewnić się, że Ukraina przegra, aby móc rozpocząć ekspansję na inne kraje, na przykład na kraje bałtyckie lub na terenie Mołdawii. Poprzez te ataki będzie próbowała rozszerzyć swoją strefę wpływów na świecie" - stwierdził Podolak.

Rosja obserwuje sytuację na Zachodzie i czeka na dobry moment

- tłumaczy. 

Według Podolaka istotnym elementem tej rosyjskiej układanki jest to, że Rosja wyczekuje na najlepszy moment do ataku. Nawiązał do scenariuszy konfrontacji Rosji z NATO, które pokazuje Rosjanom dziś na głównych kanałach kremlowska propaganda. "Nie służy Zachodowi publiczna narracja o bezsilności lub ograniczonych możliwościach militarnych. Rosja to widzi i bada" - mówi. Podaje też konkretne przykłady.

Europejczycy mówią, że nie potrafią zmobilizować ludzi. Są badania, które jasno wskazują na to, że jedynie niewielka liczba obywateli Niemiec, Francji i Polski jest gotowa do mobilizacji i zapisania się do wojska. W Polsce to mniej niż 17 procent chętnych. Rosja to widzi

Jak poważne dla Europy jest zagrożenie wojny z Rosją i w jakich okolicznościach mogłaby się ona rozpocząć?

M.P.: Moskwa wie, że kraje europejskie nie mogą rozwinąć własnego potencjału wojskowego wystarczająco szybko, aby skutecznie stawić czoła Rosji. Federacja Rosyjska już przestawiła gospodarkę na wojenne tory. Od lat jest w stanie wojny z Ukrainą. Posiada milionową armię. Prowadzi ciągłą mobilizację, szkoli ludzi. Wprowadza reformy, które wzmacniają jej machinę wojenną. Kreml zarezerwował dla wojska 42 proc. budżetu w tym roku. Kolejnym niesprzyjającym dla Europy elementem jest fakt, że Rosja widzi, że wiele europejskich firm do dziś nie opuściło Rosji i wzmacnia jej gospodarkę wojenną - mówi Mychajło Podolak.

Płacąc podatki w Rosji, europejskie firmy finansują wojnę. To pokazuje pewną rozbieżność, bo w tym samym czasie w Brukseli trwa dyskusja o tym, czy Europa jest przygotowana do wojny z Rosją, czy nie. Rosjanie na razie więc nie widzą, żeby nastroje w Europie jakoś się zmieniły. Nie widzą jakiegoś masowego społecznego wzmożenia, które mogłoby Rosji przeszkodzić
Rosja widzi, że Europa jest w rozkroku. Widzi każde wahanie i opóźnienie. Traktuje to jako europejską słabość. To sprawia, że Kreml widzi sens w tym, żeby kontynuować wojnę w Ukrainie, a także się dozbrajać, żeby za jakiś czas zaatakować Europę
Zobacz wideo Aleksander Kwaśniewski: Putin nie kończy wojny, bo chce mieć całą Ukrainę w strefie wpływów

Które kraje europejskie Rosja będzie chciała zaatakować w pierwszej kolejności? Jak duże jest zagrożenie dla Polski, która dzieli zachodnią granicę z Ukrainą?

M.P.: Jest kilka scenariuszy. Dobrze, że o nich mówimy publicznie. Jeden z tych scenariuszy przewiduje rosyjski atak na Europę z północy. Mówimy o korytarzu suwalskim, czyli przesmyku między Litwą a Polską, który prowadzi do obwodu kaliningradzkiego (królewieckiego - red.). Jest to jeden z możliwych scenariuszy. Tym samym Polska leży w strefie zagrożonej dążeniami Rosji do zaatakowania Europy jako całości. Federacja Rosyjska jest krajem, który dąży do ekspansji i ma poważne roszczenia terytorialne. Nie da się tych dążeń spełnić inaczej niż poprzez bycie w ciągłym stanie wojny. Rosja to robi od dekad. Chodzi m.in. o konflikty regionalne, które wywołuje. Stan wojny w Rosji oznacza ciągłą mobilizację Rosjan, ciągłą militaryzację gospodarki i ciągłą potrzebę zwiększania obszaru wpływów. Ukraina to jedno, ale Rosjanie będą chcieli zdobywać coraz więcej. Ich filozofia doprowadzi ich do ataku na Mołdawię i kraje bałtyckie. Być może też na Polskę, która jest kluczem do kontroli Morza Bałtyckiego.

Wojna Rosji z NATO, jeśli do niej dojdzie, będzie złożona. Kreml potrafi wywoływać spory, skłócać sąsiadów i generować kryzysy migracyjne. Od takich prowokacji zwykle zaczyna. Do niektórych europejskich państw mogą zacząć przenikać rosyjskie grupy dywersyjne. To kolejna możliwość. Innymi słowy, Rosja będzie prowokować i sprawdzać, jak daleko może zajść. Uważajmy na Królewiec. Z obwodu kaliningradzkiego to również może się zacząć

Jak Pan myśli, w jakim stopniu Europejczycy są świadomi zagrożenia atakiem ze strony Rosji?

M.P.: To bardzo dobre pytanie. Po pierwsze, myślę, że w tej chwili liderzy tych państw mają już świadomość, że taki konflikt jest możliwy. Trzy lata temu takiej świadomości nie mieli. Większość z nich uważała to za nonsens. Dziś widzą, że w niemal każdym kraju południowej, wschodniej i środkowej Europy istnieje ryzyko wybuchu wojny. Oznacza to, że wszystkie elity polityczne, wywiady i think tanki zaczynają o tym myśleć. Zaczynają o tym mówić. Zaczynają temu zapobiegać. 

Jeśli chodzi o kraje bałtyckie, Polskę i Mołdawię, kraje te są bardziej świadome zagrożeń niż inne. Weźmy na przykład kraje takie jak Szwecja, Finlandia czy Norwegia, które mają wspólną granicę z Rosją. Nikt tam nie ma wątpliwości, że jeśli Rosja wzmocni wojsko lub jeśli wygra z Ukrainą to Kreml zdecyduje się na ataki w regionie Europy Północnej

Co więc powinny teraz zrobić kraje europejskie, aby temu zapobiec? 

M.P.: Aby temu zapobiec, musimy brać pod uwagę każdy z możliwych scenariuszy potencjalnego ataku. Kraje europejskie muszą porządnie wyposażyć swoje wojska, uruchomić dodatkowe szkolenia, zwiększyć wydatki na obronność i przeprowadzić błyskawiczną transformację kompleksu wojskowo-przemysłowego. Jest też inny sposób. Sprawdzony. Zwiększenie dostaw sprzętu i broni dla Ukrainy. Chodzi m.in. o zaangażowanie w szkolenie ukraińskich żołnierzy i jednoznaczne wspieranie Kijowa na poziomie dyplomatycznym. Aby wojny w Europie nie było, należy ją zakończyć w Ukrainie i doprowadzić do rosyjskiej porażki.

Najtrudniejszym zadaniem jest budowa świadomości możliwych zagrożeń w społeczeństwie. To praca niemal psychologiczna. Musimy wyjaśnić ludziom, że działania Rosji w Ukrainie pokazały, iż wojna w Europie również może być krwawa. Ludzie muszą o tym pamiętać

- powiedział w rozmowie z Ukrayina.pl doradca biura prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.

Zobacz wideo Wściekły Kołodziejczak zagroził Januszowi Kowalskiemu kodeksem karnym. "Interes polskich rolników ponad wszystko!"