Kreml pokazał zatrzymanych za strzelaninę pod Moskwą. "Powiedzieli, że dadzą nam po milion rubli w Kijowie"

Władysław Jacenko
Prawie trzy tygodnie temu w Rosji doszło do strzelaniny w hali koncertowej Crocus City Hall. Na antenie rosyjskiej propagandowej telewizji pokazano materiał z przesłuchań zatrzymanych, w którym opowiedzieli o rzekomym koordynatorze, który obiecał dać im po milion rubli w Kijowie.

Atak na salę koncertową Crocus City Hall na przedmieściach Moskwy, który miał miejsce 22 marca, stał się najbardziej krwawym w Federacji Rosyjskiej od 20 lat. Grupa ludzi otworzyła ogień z broni do widzów koncertu. Zabito co najmniej 144 osoby. Grupa terrorystyczna ISIS przyznała się do ataku. Rosja jednak w dalszym ciągu uparcie szuka pretekstów, żeby obwinić Ukrainę, nie podając żadnych dowodów. Kijów stanowczo zaprzecza tym oskarżeniom. W rosyjskiej propagandowej telewizji "Pierwyj Kanał" pokazano  materiał z przesłuchań zatrzymanych. Na nagraniach mówią oni, że ich rzekomy koordynator o imieniu Saifullo obiecał dać im po milion rubli w Kijowie. Zgodnie z najlepszymi tradycjami rosyjskiej propagandy, w kremlowskiej telewizji powiedzieli, że w smartfonach zatrzymanych znaleziono ukraińską flagę, a także tak zwane symbole nacjonalistyczne. 

Zobacz wideo Gen. Roman Polko o torturowaniu pojmanych w Rosji zamachowców

Atak w Crocus City Hall. Kremlowska propaganda pokazała przesłuchania zatrzymanych

Jeden z zatrzymanych twierdzi, że oni jechali w kierunku Kijowa, a instrukcje rzekomo wydawał koordynator Saifullo. Wszyscy czterej rzekomo podali imię tego koordynatora. Podobno oznaczył miejsce ataku, dostarczył broń i podał trasę wyjazdu. - Saifullo kazał nam pojechać w Ukrainę, do Kijowa, a tam dadzą nam milion rubli - powiedział jeden z podejrzanych. To właśnie temu podejrzanemu podczas aresztu odcięto kawałek ucha.

W propagandowej telewizji mówiono, że po ataku terroryści udali się autostradą M-3 Moskwa-Kijów i zostali zatrzymani w pobliżu wsi Komuna, 141 km od granicy z Ukrainą. Rosyjskie siły bezpieczeństwa rzekomo dowiedziały się ze smartfonów zatrzymanych, że do ostatniej chwili otrzymywali instrukcje od kuratora Saifullo. Jeden z zatrzymanych w propagandowej relacji twierdzi, że według koordynatora na granicy mieli czekać na nich ludzie, którzy mieli im pomóc przedostać się do Kijowa. W przekazie propagandowym mówi się, że po stronie ukraińskiej dla terrorystów przygotowywano dwa korytarze, a Siły Zbrojne Ukrainy przeprowadzały w tym celu rozminowywanie w pobliżu przygranicznych miast obwodu sumskiego.

Propagandziści przekonują swoich widzów, że podane przez śledczych fakty wystarczą, aby mówić o bezpośrednim udziale strony ukraińskiej w przygotowaniu krwawej masakry pod Moskwą. Twierdzi się także, że najemnicy rzekomo otrzymali pieniądze od Ukrainy na krótko przed atakiem terrorystycznym.

Ukraiński wywiad wojskowy o ataku w Moskwie: To celowa prowokacja służb specjalnych Putina

Przypomnijmy, że tuż po ataku Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy twierdził, że to jest celowa prowokacja reżimu Putina, przed czym ostrzegała społeczność międzynarodowa. - Kremlowski tyran od tego zaczynał karierę i chce ją zakończyć tymi samymi zbrodniami wobec własnych obywateli - powiedział wtedy przedstawiciel ukraińskiego wywiadu Andrij Jusow. 

Koordynator ds. komunikacji strategicznej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu John Kirby 28 marca zdementował oświadczenia rosyjskiego przywódcy Władimira Putina o tym, że jakoby atak terrorystyczny na przedmieściach Moskwy był powiązany z Ukrainą.