Atak na salę koncertową Crocus City Hall na przedmieściach Moskwy, który miał miejsce 22 marca, stał się najbardziej krwawym w Federacji Rosyjskiej od 20 lat. Grupa ludzi otworzyła ogień z broni do widzów koncertu. Zabito co najmniej 144 osoby. Grupa terrorystyczna ISIS przyznała się do ataku. Rosja jednak w dalszym ciągu uparcie szuka pretekstów, żeby obwinić Ukrainę, nie podając żadnych dowodów. Kijów stanowczo zaprzecza tym oskarżeniom. W rosyjskiej propagandowej telewizji "Pierwyj Kanał" pokazano materiał z przesłuchań zatrzymanych. Na nagraniach mówią oni, że ich rzekomy koordynator o imieniu Saifullo obiecał dać im po milion rubli w Kijowie. Zgodnie z najlepszymi tradycjami rosyjskiej propagandy, w kremlowskiej telewizji powiedzieli, że w smartfonach zatrzymanych znaleziono ukraińską flagę, a także tak zwane symbole nacjonalistyczne.
Jeden z zatrzymanych twierdzi, że oni jechali w kierunku Kijowa, a instrukcje rzekomo wydawał koordynator Saifullo. Wszyscy czterej rzekomo podali imię tego koordynatora. Podobno oznaczył miejsce ataku, dostarczył broń i podał trasę wyjazdu. - Saifullo kazał nam pojechać w Ukrainę, do Kijowa, a tam dadzą nam milion rubli - powiedział jeden z podejrzanych. To właśnie temu podejrzanemu podczas aresztu odcięto kawałek ucha.
W propagandowej telewizji mówiono, że po ataku terroryści udali się autostradą M-3 Moskwa-Kijów i zostali zatrzymani w pobliżu wsi Komuna, 141 km od granicy z Ukrainą. Rosyjskie siły bezpieczeństwa rzekomo dowiedziały się ze smartfonów zatrzymanych, że do ostatniej chwili otrzymywali instrukcje od kuratora Saifullo. Jeden z zatrzymanych w propagandowej relacji twierdzi, że według koordynatora na granicy mieli czekać na nich ludzie, którzy mieli im pomóc przedostać się do Kijowa. W przekazie propagandowym mówi się, że po stronie ukraińskiej dla terrorystów przygotowywano dwa korytarze, a Siły Zbrojne Ukrainy przeprowadzały w tym celu rozminowywanie w pobliżu przygranicznych miast obwodu sumskiego.
Propagandziści przekonują swoich widzów, że podane przez śledczych fakty wystarczą, aby mówić o bezpośrednim udziale strony ukraińskiej w przygotowaniu krwawej masakry pod Moskwą. Twierdzi się także, że najemnicy rzekomo otrzymali pieniądze od Ukrainy na krótko przed atakiem terrorystycznym.
Przypomnijmy, że tuż po ataku Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy twierdził, że to jest celowa prowokacja reżimu Putina, przed czym ostrzegała społeczność międzynarodowa. - Kremlowski tyran od tego zaczynał karierę i chce ją zakończyć tymi samymi zbrodniami wobec własnych obywateli - powiedział wtedy przedstawiciel ukraińskiego wywiadu Andrij Jusow.
Koordynator ds. komunikacji strategicznej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu John Kirby 28 marca zdementował oświadczenia rosyjskiego przywódcy Władimira Putina o tym, że jakoby atak terrorystyczny na przedmieściach Moskwy był powiązany z Ukrainą.