Ukrainiec wrócił z rosyjskiej niewoli. "Założyli kajdanki, rozciągali ciało, razili prądem"

Władysław Jacenko

- Każdemu ruchowi poza celami towarzyszyło bicie i tortury elektrowstrząsami, nie można było chodzić w pozycji wyprostowanej, zawsze jest się w "pozycji delfina", kiedy głowa opuszczona w dół, a ręce podniesione do góry - opowiada ukraiński żołnierz, który wrócił z rosyjskiej niewoli.

Przed inwazją na pełną skalę Wołodymyr pracował w policji patrolowej, a od 2021 r. w straży morskiej, gdzie eskortował statki cywilne. 24 lutego Wołodymyr obudził się i dowiedział się, że armia rosyjska zbliża się do Chersonia. Jeszcze tego samego ranka udał się do komisariatu wojskowego. Po aresztowaniu Rosjanie w pierwszej kolejności sprowadzili Wołodymyra na przesłuchanie do lokalu, w którym mieściła się urządzona izba tortur. Mężczyzna został zakuty w kajdany, a jego ciało rozciągali w różne strony. Przesłuchaniu towarzyszyła przemoc fizyczna, groźby oraz bicie prądem elektrycznym. Opowiedział o tym w dokumencie opublikowanym przez Slidstvo.info

Zobacz wideo Roman Kuźniar: Rosja jeszcze nie prze do wielkiej wojny

Ukraiński żołnierz wrócił z rosyjskiej niewoli. Opowiedział o torturach

Wołodymyr i inni zatrzymani przez Rosjan zostali zmuszeni do przyznania się do czynów, których nie popełnili. - Jeśli chodzi o mnie, chcieli, żebym się przyznał, że zabiłem i zgwałciłem nieletnią dziewczynkę - mówi mężczyzna. Wołodymyr podkreśla, że groźby w rosyjskim więzieniu miały charakter masowy.

- Używali szczypiec i zaciskali nimi genitalia, grożąc, że je odetną. Grozili pałką, że dopuszczą się przemocy seksualnej, posługiwali się żargonem kryminalnym - powiedział. Wołodymyr zauważa również, że funkcjonariusze więzienni w Rosji stale grozili przemocą seksualną, a także otwarcie deklarowali nienawiść do Ukraińców. 

Po miesiącu przetrzymywania w izbie tortur w Chersoniu mężczyzna wraz z kilkoma innymi jeńcami został przeniesiony do Sewastopolu, po czym przewieziono ich samolotem do Federacji Rosyjskiej i umieszczono w areszcie śledczym w mieście Borysoglibsk w obwodzie woroneskim. Według Wołodymyra do pobić dochodziło codziennie, czasem dwa razy dziennie. Raz w tygodniu zatrzymani wychodzili na zewnątrz. - Każdemu ruchowi poza celami towarzyszyło bicie i tortury z użyciem elektrowstrząsów, nie można było chodzić w pozycji wyprostowanej, zawsze w pozycji delfina, kiedy głowa opuszczona w dół, a ręce podniesione do góry - dodaje mężczyzna.

Mówi też, że kilka razy został pogryziony przez psy. Według mężczyzny Rosjanie tak się bawili. - To dla nich zabawa, gdy są "chochoły-naziści" i można z nimi zrobić wszystko: nawet postawić ich na głowie, nawet przymusić do śpiewania rosyjskiego hymnu, aż stracą przytomność - mówi Wołodymyr.

WIĘCEJ O:

Rosja jeńcy wojenni jeńcy wojna w Ukrainie
POLECAMY
"Od naiwnych obietnic po trudne decyzje. Koniec kadencji Zełenskiego, ale nie koniec prezydentury"
"Ołeksandr Usyk niekwestionowanym mistrzem świata wagi ciężkiej. "Spełnił swoje marzenie. Wielu twierdziło, że to pomyłka""
"The Telegraph: Przywódcy Rosji i Chin szykują się do wieloletniej wojny z Zachodem. "Rozmowy o pokoju to tylko przykrywka""
"Blackouty w Ukrainie mogą potrwać dwa lata. "Nie masz jak wezwać karetki, jak padnie ci telefon""
"Zmasowany atak ukraińskich dronów. Bolesne straty dla Rosjan."
"Rosjanie stawiają dodatkowe kostnice. "To wymowne podsumowanie rządów Władimira Putina""