Rosjanie przeprowadzają obecnie ofensywę na obwód charkowski, ponosząc przy tym duże straty. Eksperci wojskowi uważają, że w wojsku rosyjskim brakuje personelu, brakuje też chętnych do wstąpienia do armii. Władze rosyjskie nie zdecydowały się jeszcze na nową falę mobilizacji, pomimo pilnego zapotrzebowania na rekrutów. Na ratunek przychodzą duże przedsiębiorstwa. Fikcyjnie zatrudniają Rosjan i obcokrajowców, a następnie "pracowników", którzy nie przepracowali ani dnia, wysyła się na front. Informuje o tym portal Current Time.
"Pracownicy" otrzymują od swoich "pracodawców" aż do 405 tys. rubli (4422 dolary) za chęć walki w Ukrainie, podaje portal. Podobny schemat wysyłania ludzi na wojnę zaczął się szerzyć w Rosji wiosną 2023 roku. Dziennikarze znaleźli ogłoszenia rekruterów z Petersburga, Moskwy i obwodu moskiewskiego, Tatarstanu, Samary, Wołgogradu, Jarosławia i Wołogdy. Oprócz opłat,y "pracodawcy" gotowi są zapłacić za bilet, zapewnić wyżywienie i łóżko w akademiku.
Portal dowiedział się, że w Petersburgu chętnych walczyć na froncie w Ukrainie rekrutuje się za pośrednictwem komitetu budowy miasta lub firmy budowlanej "Vozrozhdenie" petersburskiego miliardera Igora Bukato. Korespondent Current Time zadzwonił do działu kadr firmy, przedstawiając się jako rekrut, który zdecydował się wyruszyć na wojnę w Ukrainie. Firma potwierdziła, że bierze udział w rekrutacji.
Obcokrajowcom także oferowana jest zapłata w wysokości 400 tysięcy rubli od "firmy budowlanej", z którą zawierają fikcyjną umowę, po czym natychmiast wysyłani są na front. Rekruterzy zapraszają rekrutów z Białorusi, Kazachstanu, Kirgistanu, Uzbekistanu, Indii, Kongo i innych krajów. Na niewielkiej liście wymagań stawianych migrantom znajduje się na przykład konieczność znajomości języka rosyjskiego. Jak ustalili dziennikarze, w jednym z ogłoszeń rekrutacyjnych wskazano, że zawarcie umowy jest możliwe nawet dla osób, które zostały skazane w swoim kraju albo otrzymali nakaz deportacji.
Oprócz obwodu charkowskiego, rosyjska armia może działać także w obwodzie sumskim. Prawdopodobieństwo ataku jest wysokie, powiedział Ołeksandr Musienko na antenie ukraińskiej telewizji weukraine.tv. - Istnieje takie ryzyko. W miejscowości Sudża -km od granicy z Ukrainą w obwodzie kurskim - 30 kwietnia Rosja utworzyła małą grupę ofensywną. Jej celem najprawdopodobniej jest przeprowadzanie nalotów i działań dywersyjnych na terenie obwodu sumskiego. Najprawdopodobniej charakter tych działań będzie w przybliżeniu taki sam, jak w obwodzie charkowskim, ale z mniejszymi siłami - wyjaśnił ekspert wojskowy. Podkreślił jednak, że do ataku na miasto Sumy najprawdopodobniej nie dojdzie.