Rosjanie wystrzelili w Ukrainę 89 dronów. Zajęli też dwie kolejne wioski

To był największy rosyjski atak z użyciem dronów skierowany głównie na Kijów. Podobny miał miejsce 1 stycznia. Siły powietrzne Ukrainy w nocy zestrzeliły wszystkie 89 dronów i jeden pocisk rakietowy X-59. Ukraińcy odpowiedzieli atakiem na terenie Rosji. Więcej o sytuacji na froncie piszemy w artykule.

Ostatniej nocy rosyjskie wojsko wystrzeliło na Kijów kilkadziesiąt dronów kamikadze za jednym razem. Alarm bombowy w centralnej Ukrainie trwał całą noc, bo był to jeden z największych ataków tego typu na Ukrainę w historii tej wojny. Rosjanie użyli też pocisku rakietowego X-59 do ataku na Mikołajów. Został on zestrzelony przez ukraińskie siły powietrzne. Podobny los spotkał wszystkie 89 rosyjskich dronów, które leciały na Kijów. 

Rosyjski atak na Kijów. Drony przeleciały przez Białoruś 

W obwodzie kijowskim zostało uszkodzonych kilkanaście budynków mieszkalnych. Ofiar śmiertelnych wśród cywilów nie ma. W czasie rosyjskiego ataku drony naruszyły przestrzeń powietrzną Białorusi. Ukraińskie siły musiały sprawdzać, czy na pewno nie zostały wystrzelone z jej terenu. Drony kamikadze zmieniały kurs i zaatakowały Kijów z różnych stron. Wszystkie wrogie pociski zostały przez Ukraińców zestrzelone.

W tym samym czasie syreny zawyły na terenie Rosji. Ukraińcy odpowiedzieli na rosyjski nocny atak, atakując dronami obwody kurski, brianski, kaluski oraz rostowski. Rosyjskie kanały informacyjne na Telegramie twierdzą, że nad Rosją zestrzelono rakietę ukraińskiej produkcji Neptun. Celem miały być rosyjskie lotniska, z których startują wrogie myśliwce, uzbrojone w pociski do ataku. Kijów na razie do tych informacji się nie odniósł. 

Trudna sytuacja na froncie. Rosjanie nie liczą się ze stratami

Rosjanie zintensyfikowali operacje szturmowe w pobliżu Hulajpola w obwodzie zaporoskim. - Po spontanicznym sukcesie Rosjanie gromadzą i wzmacniają swoje rezerwy - przekazał Dmytro Lyhowyj, rzecznik jednostki Tavria na antenie ukraińskiej telewizji w programie Telemaraton.

Nie mieliśmy pod Zaporożem wielu starć bojowych w porównaniu z Donbasem chociażby. Ale nastąpiła znacząca zmiana. Po długiej przerwie Rosjanie przeszli do szturmu pod Hulajpolem

Dodał, że wróg podjął dwie próby szturmu z różnych kierunków. Twierdzi, że straty rosyjskie pod Zaporożem są ogromne i sięgają setek zabitych dziennie.

- Mimo to Rosjanie szkolą nowych rekrutów i rzucają ich na front - mówi jeden z dowódców ukraińskiej 95. samodzielnej powietrznodesantowej brygady szturmowej regionu Polesia Stanisław Krasnow w wywiadzie dla Radia NV.

Zobacz wideo Wołodymyr Zełenski - przez krytyków był nazywany komikiem i klaunem, dziś odważnie przewodzi Ukrainie

Według Krasnowa Rosjanie w tej chwili stawiają na przełamanie ukraińskiej linii obrony w rejonie miejscowości Toreck. Jest położona w obwodzie donieckim niedaleko Bachmutu, który Rosjanie zajęli, zrównując to miasto z ziemią.

- Rosjanie zgromadzili pod Toreckiem sporo artylerii. Cały czas wykorzystują lotnictwo. Ostrzeliwują nasze pozycje obronne i logistykę. Próbują zakłócić naszą komunikację na tyłach. Ale w większości przypadków trafiają w cywilne dzielnice w samym Torecku. Jeśli ktoś tam jeszcze mieszka, bo wszystkie domy tam zamieniły się w ruiny - mówi ukraiński żołnierz. 

W niektórych miejscach położenie gra na naszą korzyść, ale nie wszędzie. Nie mogę powiedzieć, że cała nasza linia obrony jest doskonała dla naszych obrońców. My o sobie nawzajem myślimy. Rosjanie kaszlą krwią i dalej chcą zabijać. Nie dbają o swoją piechotę

Żołnierz: na froncie przeciwko nam walczą też mieszkańcy Doniecka

Ukraiński żołnierz mówi, że rosyjska piechota składa się głównie z więźniów oraz z mężczyzn, których wyłapywano na ulicach Doniecka i Ługańska. - Na okupowanych terenach Rosjanie prowadzą przymusową mobilizację - mówi Stanisław Krasnow. 

Rosjanie ścigają i wcielają do wojska mężczyzn, którzy zostali na okupowanych terenach. Teraz są rzucani na nas jak mięso armatnie. Strzelają w nas i giną tysiącami. Okupanci używają ich jak żywych pocisków do artylerii

NYT: po zaciętych walkach Ukraina straciła dwie kolejne wioski

Po miesiącach walk 58. brygada piechoty zmotoryzowanej została zmuszona do opuszczenia wiosek Urożajne i Staromajorskie w południowo-wschodniej Ukrainie. Brakowało im amunicji, a mimo to przez wiele miesięcy nie pozwalali Rosjanom przejąć tych miejscowości. Pisze o tym New York Times.

"Ukraińscy żołnierze z powodzeniem odpierali liczne rosyjskie ataki, utrzymując pozycje zdobyte podczas zeszłorocznej kontrofensywy. Jednak pod koniec marca sytuacja zaczęła się zmieniać. Wojska rosyjskie skupiły swoją uwagę na wioskach Urożajne i Staromajorskie. Trzy miesiące zaciętych walk doprowadziły do tego, że w czerwcu Rosjanie zdobyli Staromojskie, a 14 lipca zajęli też Urożajne" - czytamy w artykule.

Kijów do tego się oficjalnie nie przyznaje. NYT podaje, że w ciągu trzech miesięcy walk w wiosce zginęło lub zaginęło blisko stu ukraińskich żołnierzy. Ewakuacja rannych była możliwa tylko w nocy z powodu ciągłego rosyjskiego ostrzału. Obrona tych wiosek była niezwykle trudna. Według 43-letniego majora o pseudonimie „Karaj", który brał udział w walkach, ukraińskie osady zostały całkowicie zniszczone, a ludność cywilna ewakuowana przez stronę ukraińską.

„Nasze okopy zostały zniszczone. Walki toczyły się w ruinach i piwnicach. Nie było ani miejsca na nowe okopy, ani czasu by je urządzić na nowo" - powiedział żołnierz w rozmowie z amerykańskimi dziennikarzami.

Według rozmówców New York Times utrata tych dwóch wiosek w Donbasie to poważny cios dla Ukrainy.  Tym bardziej że walki o nie toczyły się już rok temu i Ukraińcy ponosząc ogromne straty, potrafili wypędzić stamtąd Rosjan. Te wioski zostały obronione w czasie zeszłorocznej ukraińskiej kontrofensywy pod Zaporożem, ale stracone w czasie tegorocznej rosyjskiej ofensywy na tym kierunku.