Kamala Harris wyprzedza Trumpa. Biden ma się skupić na Ukrainie i Izraelu

Za niecałe 100 dni Amerykanie wybiorą nowego prezydenta USA. Wpłacają olbrzymie sumy na kampanię Kamali Harris. Według Politico zgromadzili na koncie Demokratów już 310 mln dolarów. - Na Trumpa póki co wpłacono 137 mln dolarów. Harris skupia się na przyszłości USA. Biden ma kilka miesięcy, żeby skupić się na wojnie na Bliskim Wschodzie i Ukrainie - mówi nam ekspert Instytutu Studiów Amerykańskich w Kijowie.

Wybory prezydenckie w USA odbędą się już na początku listopada. Póki co Kamala Harris o kilka punktów wyprzedza Trumpa w krajowych sondażach. Wynik tej walki będzie niepewny do samego końca. Ale pewne jest, że Joe Bidenowi pozostało niecałe sześć miesięcy do końca jego prezydentury. Jego następca lub następczyni ma złożyć przysięgę 20 stycznia 2025 roku.

W związku z tym, jak pisze Financial Times, Joe Biden planuje poświęcić szczególną uwagę sytuacji na Bliskim Wschodzie i w Ukrainie. O tym, co to może zmienić, rozmawialiśmy z Olehiem Prelowskim z Instytutu Studiów Amerykańskich w Kijowie.

Zobacz wideo Wołodymyr Zełenski - przez krytyków był nazywany komikiem i klaunem, dziś odważnie przewodzi Ukrainie

Ekspert: to kluczowe miesiące nie tylko dla Demokratów, ale też dla Ukrainy 

Kamala Harris wyprzedza Trumpa o dwa punkty procentowe - wynika z ostatniego sondażu YouGov dla "The Economist". Na Demokratkę chce zagłosować 46 proc. wyborców. Kandydat Republikanów może liczyć na 44 proc. poparcia.

Ta prognoza daje Demokratom nadzieję na zwycięstwo, choć kampania potrwa do listopada, a więc wiele się jeszcze może zmienić. 

Jak pisze Financial Times, Unia Europejska przygotowuje dwa scenariusze reakcji na możliwe zmiany w USA. Jest opracowywana strategia na wypadek wygranej Trumpa. Specjalna grupa ekspertów przygotowuje też nowy plan na ewentualną wygraną Kamali Harris. Są robione sondaże i badania, które mają wskazać kierunek przyszłej polityki UE wobec nowego przywódcy Stanów Zjednoczonych. 

Amerykanista Oleh Prelowski z Instytutu Studiów Amerykańskich w Kijowie mówi, że najbliższe miesiące są nie mniej ważne dla Ukrainy, która od 891 dni stawia opór rosyjskiej agresji przy wielkim wsparciu USA. - Myślę, że Demokraci zdają sobie z tego sprawę i być może Biden na koniec swojej kadencji będzie bardziej odważny w swoich decyzjach wobec pomocy Ukrainie - mówi.

Jeśli Trump mówi, że za jego rządów Ukraina już miałaby niezbędną broń do pokonania Rosji to Biden może pójść na całość i powiedzieć, że nie będzie czekał na te jego rządy. Zwiększenie wsparcia to decyzja polityczna, a więc może zrobić więcej, nie czekając, aż to kiedyś zrobi Trump

Amerykanista zgadza się z tezą, że wygrana Demokratów byłaby dla Ukrainy ulgą i zwiastunem stabilności, jeśli chodzi o dalsze wsparcia dla Kijowa. Ale wbrew powszechnie panującemu przekonaniu uważa, że Trump również nie zmniejszy wsparcia dla Ukrainy. Przytoczył przygład jego poprzedniej prezydentury, kiedy Ukraina dostała od USA pierwsze wyrzutnie Javelin.

- W 2016 roku jego polityka wobec Europy i Ukrainy nie była tak fatalna jak ją dziś rysyją. Nie warto panikować. Trump mówi, żeby mówić, ale jego działania są zupełnie inne. Jest ostry i będzie bardziej skoncentrowany na polityce wewnętrznej USA. Jeśli wygra, wiele będzie zależeć od tego, kto będzie pełnił funkcje jego ewentualnych zastępców i kto zostanie sekretarzem stanu USA. W końcu to od tycg osób zależy również amerykańska polityka zagraniczna - mówi.

USA nadal nie pozwalają Ukrainie na ataki w głębi Rosji

Do ataków w głębi Rosji Ukraina używa broni własnej produkcji oraz dronów, które pochodzą ze zbiórek publicznych. - Nie wiemy, co ma się wydarzyć, żeby Biden zmienił decyzję i pozwolił Ukraińcom używać sojuszniczych rakiet na terenie Rosji. To byłoby piękne zakończenie jego prezydentury.  Ale obawiam się, że tego nie zrobi. Bo administracja Bidena będzie robić wszystko, aby nie doszło do eskalacji wojny rosyjsko-ukraińskiej - podkreśla Prelowski.

Kijów wielokrotnie prosił Waszyngton o pozwolenie, by uderzać amerykańską bronią w obiekty wojskowe na terenie Rosji. Dostał zgodę jedynie na ataki przy granicy. 

Przewodniczący Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa Christoph Heusgen w wywiadzie dla niemieckiej gazety DW powiedział, że Putin się najprawdopodobniej z tego śmieje. - Pewnie wyśmiewa sojuszników Ukrainy - stwierdził. 

Zgodnie z umowami międzynarodowymi Ukraina ma prawo do ataków na terenie Rosji. Na tym polega obrona. Szkoda, że Niemcy i USA zakazują Zełenskiemu robić to, co on powinien robić według prawa

Kijów stara się zrobić wszystko, aby przed wyborami w USA zdążyć napisać strategię zakończenia wojny i uwzględnić każdy scenariusz na przyszłość. Zgodnie z zapowiedziami, w listopadzie ma przedstawić ten plan sojusznikom.

Prezydent Ukrainy publicznie wyraził gotowość, aby za jakiś czas zorganizować kolejny pokojowy szczyt, tym razem z udziałem przedstawiciela Rosji. Po to, aby zakończyć trwającą trzeci rok bestialską wojnę. Christoph Heusgen jest w tej sprawie sceptyczny. - Putin podpisał z Ukrainą już wiele umów. Wszystkie złamał. Nie wolno wierzyć temu, co podpisuje. Jedyną szansą dla Ukrainy na trwały pokój jest dołączenie do NATO - powiedział w rozmowie z DW przewodniczący Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. 

ПОПУЛЯРНІ
ОСТАННІ