Rosjanie w panice. Krzyczą, że zaatakowali ich Polacy. "Putin, pomóż nam!"

Władysław Jacenko
Ukraińska ofensywa na obwód kurski trwa już tydzień. W ciągu tygodnia Ukraina przejęła kontrolę nad większą częścią terytorium Rosji, niż Rosja była w stanie przejąć w 2024 roku. Co o wydarzeniach w obwodzie kurskim piszą rosyjskie kanały w sieci Telegram i prokremlowskie źródła informacyjne?

We wtorek 6 sierpnia oddziały ukraińskiej armii wkroczyły na terytorium obwodu kurskiego w Federacji Rosyjskiej z terenów przygranicznych. Ukraińskie wojsko obecnie umacnia swoje pozycje w obwodzie kurskim. Analitycy uważają, że Ukraińcy w najbliższym czasie nie zamierzają opuszczać regionu. Według projektu analitycznego DeepState obecnie armia ukraińska może kontrolować około 44 miejscowości w obwodzie kurskim w Rosji. Co o ukraińskiej ofensywie mówią obywatele Rosji, rosyjscy blogerzy i kremlowska propaganda? 

Zobacz wideo Michał Kacewicz: Rosyjska elita świetnie zaadaptowała się do Rosji wojennej

"Atak", "prowokacja", "sabotaż"... Rosyjska propaganda wciąż nie wie, jak nazwać wojnę

9 sierpnia, trzy dni po przekroczeniu rosyjskiej granicy przez Ukraińców, na Kremlu ogłoszono "operację antyterrorystyczną" w obszarach przygranicznych. Rosyjscy blogerzy o poglądach antyputinowskich zwracają uwagę na to, że rosyjski przywódca Władimir Putin nie odważył się nazwać wojny "wojną", nawet gdy dotyczy terenów Rosji. 

- Putin ma mentalność szamana. Wydaje mu się, że problem można rozwiązać słowami. Nie można powiedzieć słowa "wojna" - tylko specjalna operacja wojskowa. Teraz zamiast sformułowania "zajęcie terytorium Rosji", Putin używa słów "sytuacja" i "okoliczności". A nagłówki rosyjskiej prasy o wtargnięciu Ukrainy na obwód kurski są wspaniałe! Oto nagłówki propagandowej agencji RIA Nowosti: "Odruch rozpaczy przed poddaniem się", "Desperacki atak na obwód kurski oznacza koniec Ukrainy" - pisze bloger Dmitry Chernyshev. 

Prokremlowski politolog Siergiej Markow przyznał, że wśród mieszkańców rosyjskich przygranicznych z Ukrainą miejscowości panuje panika, z którą nie radzi sobie propaganda rosyjska. Zwraca uwagę na to, że Kreml nie mówi wprost o tym, co się dzieje w obwodzie kurskim. - Chciałbym widzieć bardziej skuteczną pracę na polu informacyjnym. Gorących tematów nie można pozostawić w ręce wrogowi. Wtedy nie będzie paniki. Cisza nie przeciwdziała panice, ale ją wzmaga. Panikę gasi jasna informacja na gorące tematy - powiedział prokremlowski politolog.

Radio Svoboda zwraca uwagę na to, że na początku operacji rosyjskie propagandowe media prawie nie informowały o tym, co się dzieje w obwodzie kurskim. - Nie wiedzieli, co o tych wydarzeniach napisać. Informacje pojawiły się, poprawiały się po publikacji, znikały. W rzeczywistości rosyjska machina propagandowa w ten moment doznała pewnej awarii - mówi Pawło Łakijczuk, szef projektów bezpieczeństwa Centrum Studiów Globalnych. 

"Putin was nie zostawi" nie zadziałało. Co piszą Rosjanie w sieci Telegram?

Według informacji portalu Meduza rosyjskie media propagandowe po kilku dniach ukraińskiej operacji wojskowej w obwodzie kurskim otrzymały polecenie, żeby porównywali to, co dzieje się z bitwą pod Kurskiem podczas II wojny światowej. Ponadto propagandystom nie wolno rozmawiać o możliwym zbliżaniu się wojsk ukraińskich w stronę miasta Kurczatów, gdzie znajduje się elektrownia jądrowa, aby widzowie nie mieli poczucia zagrożenia nuklearnego. Radzi się im, aby w każdy możliwy sposób unikali dyskusji na temat otwarcia nowego frontu. 

Rosyjskim propagandzistom zaleca się jednak położenie szczególnego nacisku na "wysiłki rządu federalnego i Władimira Putina, który nie pozostawi nikogo w biedzie". 

Propaganda ta jednak zadziałała nie dla wszystkich. Wiele Rosjan ostrożnie krytykuje władze w sieci Telegram. Są zdziwieni, że Ukraińcom udało się zacząć szturm na terenie Rosji, gdyż w kremlowskiej telewizji ciągle zapewniają, że obywatelom Rosji nic nie grozi, a armia rosyjska jest potęgą. Rosyjskie prowojenne kanały w Telegramie określają działania ukraińskiego wojska w obwodzie kurskim jako poważne wydarzenie, narzekają na brak informacji od rosyjskiego dowództwa, nieprofesjonalne działania rosyjskich dowódców, a także brak wyposażenia i uzbrojenia jednostek. 

- Od 6 sierpnia nikt z osób zasiadających z prezydentem Putinem nie był w obwodach kurskim i biełgorodzkim! Strach czy brak czasu? Co mogą mu przekazać? Nie chcemy takiego "dowództwa", które siedzi i kłami prezydentowi i ludziom, że wszystko jest pod kontrolą - pisze Rosjanka Olga w komentarzach pod jednym ze wpisów w sieci Telegram. 

Rosjanka Irina w Telegramie także krytykuje rosyjskie dowództwo. Mówi, że wspiera wojnę z Ukrainą, ale nie spodziewała się, że Ukraińcy zaczną ofensywę na obwód kurski. - Gdzie jest nasze dowództwo? Gdzie rząd? Wspieramy specjalną operację wojskową (pełnoskalową inwazję Rosji na Ukrainę w 2022 roku - red.), pomagamy naszym chłopakom. A teraz musimy uciekać ze swoich domów. Jak to jest możliwe? Nie spodziewaliśmy się tego - pisze Irina. 

Czy Rosjanie zmieniają zdanie co do wojny w Ukrainie? "Tam naziści i... Polacy"

Niektórzy rosyjscy działaczy opozycyjni wyrażali nadzieję, że ukraińska operacja w obwodzie kurskim i przeniesienie wojny na terytorium Rosji zmusi Rosjan do skierowania swojej złości na Kreml. Jednak sądząc po licznych nagraniach wideo, w których Rosjanie wypowiadają się na temat toczących się działań pod Kurskiem, tak się nie dzieje. Radio Svoboda zwraca uwagę na to, że Rosjanie wciąż są zdezorientowani, a w takich nagraniach pytają dlaczego "naziści" ich zaatakowali, proszą Putina o pomoc. Mówią nawet, że za ukraińską ofensywą stoją Polacy. 

- Wszystko zniszczyli, ledwo udało się wyjechać z miasta. Po ulicach jeżdżą nazistowskie czołgi i strzelają. To naziści! Mówią, że tam też są Polacy, polscy najemnicy - mówi Rosjanka pod wpływem kremlowskiej propagandy. 

W jednym z wideo, opublikowanym przez lokale kanały w Telegramie, mieszkańcy obwodu kurskiego zwracają się do Kremla. Mówią, że wspierali wojnę i armię rosyjską, ale teraz nikt im nie pomaga. Lokalne władze nie uprzedziły ich o ataku. - Nikt nas nie ostrzegł, żadnej ewakuacji. Ludzie uciekają przez lasy - mówią.