Autorzy przeanalizowali publiczne kontrakty państwowe zawarte przez przedsiębiorstwa, które są częściowo lub w całości własnością najbogatszych Rosjan z listy Forbes, z zakładami obronnymi, Ministerstwem Obrony i Gwardią Rosyjską na okres od 2014 do 2023 roku. Projekt opublikował nazwiska tych osób w ramach śledztwa "Psy wojny". Te listę otwiera właściciel Siewierstalu Ałeksej Mordaszow. Następny — Władimir Potanin, Giennadij Timczenko, Aliszer Usmanow, Roman Abramowicz, Leonid Fedun, Arkadij Wołoż i inni.
Śledztwo wykazało, że łączna kwota otwartych kontraktów, które przedsiębiorstwa tych biznesmenów otrzymały od Ministerstwa Obrony Rosji od 2014 roku, wynosi co najmniej 220 miliardów rubli. Czyli około 2,5 miliarda dolarów. Ta broń została użyta m.in. podczas bombardowania teatru dramatycznego w Mariupolu, ostrzału Winnicy i mordowania ludności cywilnej w Buczy.
"Do produkowania pocisków Kalibr przyczyniło się co najmniej siedem przedsiębiorstw należących do miliarderów z listy Forbesa" - pisze portal. Rosja ostrzeliwuje ukraińskie miasta tymi rakietami już od początku wojny. Nawet teraz, według ukraińskiego wywiadu, okupanci produkują je, obchodząc sankcje.
Na liście znalazł się Roman Abramowicz, który według mediów wielokrotnie występował jako niepubliczny mediator między Ukrainą a Rosją podczas wojny. Jednocześnie jest właścicielem firmy metalurgicznej Evraz, która zajmuje się produkcją czołgów, transporterów opancerzonych, trotylu, detonatorów i części silników samolotów wojskowych, pisze portal informator.ua.
Projekt pisze, że po 2017 roku Ministerstwo Obrony Rosji i zakłady wojskowe zaczęły masowo utajniać kontrakty, dlatego większość dokumentów badanych przez dziennikarzy pochodzi z lat 2014-2018. A rzeczywista liczba biznesmenów pracujących na wojnę i pieniądze, które za to otrzymują, mogą być znacznie wyższe.
80 oligarchów z powyższej listy znajduje się na różnych listach sankcyjnych, ale tylko 14 z nich objęli sankcjami sojusznicy Ukrainy. W tym samym czasie na ukraińskiej liście sankcyjnej znalazły się tylko 34 osoby.
Tymczasem występujący w śledztwie rosyjscy oligarchowie chcieliby przekonać innych, że nie mają nic wspólnego z wojną.
"Albo milczą przez półtora roku, albo próbują zakwestionować nałożone na nich sankcje, udzielając niejasnych wywiadów i narzekając na życie"- pisze Projekt.