Polska, Węgry i Słowacja przedłużyły zakaz na import ukraińskiego zboża. W odpowiedzi Ukraina złożyła skargę przeciwko tym państwom do Światowej Organizacji Handlu. Teraz strony mają 60 dni na negocjacje i wypracowanie kompromisu w sprawie zboża. Ten temat stał się jednym z najgorętszych elementów kampanii wyborczej w Polsce, co nie rozwiązuje problemów rolników.
W programie "Gość wydarzeń" Polsat News polski premier odpowiadał na pytania dotyczące kryzysu zbożowego. Zaznaczył, że interes polskich rolników jest dla Polski najważniejszy. Podkreślił, że Polska nie zgadza się z żadnymi procedurami, regulacjami, rozporządzeniami bądź pozwami, które są przeciwko niej kierowane. Odniósł się też do zapowiedzi ukraińskiego embarga na niektóre polskie warzywa.
Przestrzegam władze ukraińskie — jeżeli będą eskalować konflikt, to będziemy dokładać kolejne produkty do zakazu wwozu na terytorium Polski
— powiedział premier Mateusz Morawiecki w Polsat News.
Zdaniem Morawieckiego strona ukraińska nie rozumie, do jakiej destabilizacji został doprowadzony polski rynek rolny. Polski rząd "stanął na wysokości zadania i wdrożył jednostronne embargo na ukraińskie zboże" - dodał.
Prof. Renata Mieńkowska-Norkiene z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że spór wokół ukraińskiego zboża może być dla Prawa i Sprawiedliwości szansą na pozyskanie kilku dodatkowych punktów procentowych poparcia w zbliżających się wyborach parlamentarnych, które odbędą się już 15 października.
Zdaniem prof. Renaty Mieńkowskiej-Norkiene takie wypowiedzi stawiają na szali dobre relacje pomiędzy narodami. "Wypowiedź w stylu Pana Premiera dla mnie była naprawdę wstrząsająca. To oznacza, że Premier podważa zasadność tego embarga w rozumieniu rzeczywiście ekonomicznym. I tak naprawdę sprowadza się to tylko i wyłącznie do kwestii politycznej. Co więcej, wprowadzenie tych dodatkowych produktów do obszaru embarga to jest tak naprawdę tylko polityczną zemstą i politycznym wymachiwaniem szabelek" - dodaje.
Jestem przerażona tym, jak polskie władze zachowują się w stosunku do Ukrainy i jak bardzo kładą na szali nasze dobre relacje i bezpieczeństwo, wyłącznie po to, żeby zyskać większe szanse na kilka dodatkowych punktów procentowych w wyborach, bo tak to należy traktować
— mówi prof. Renata Mieńkowska-Norkiene.