Sejm wrócił do pracy po świątecznej przerwie. W KPRM odbyła się pierwsza w tym roku konferencja premiera Donalda Tuska. Wśród tematów były bieżące zadania nowego rządu, termin wyborów samorządowych, przyszłość publicznych mediów oraz kwestie bezpieczeństwa. Premiera zapytano m.in. o incydent z rosyjską rakietą, która 29 grudnia przekroczyła polską przestrzeń powietrzną w czasie zmasowanego ostrzału Ukrainy przez Rosję.
Donald Tusk skomentował sytuację dotyczącą polskiego bezpieczeństwa. Zapowiedział posiedzenie komitetu ds. bezpieczeństwa, który ma poruszyć temat groźnego incydentu z końca grudnia. Przypomnijmy, rosyjska rakieta wkroczyła wówczas w polską przestrzeń powietrzną i po trzech minutach ją opuściła, wracając na Ukrainę. Całe zdarzenie było obserwowane na żywo przez polskie dowództwo operacyjne i radary sojusznicze.
Premier wspomniał o natychmiastowej reakcji polskiego wojska na ten incydent. W powietrze zostały podniesione myśliwce F-16. "Minister Sikorski zareagował dyplomatycznie. Została skierowana nota ostrzegawcza do Rosji. Spodziewaliśmy się rosyjskiej reakcji, a w zasadzie wypierania przez Rosję faktu, że była to rakieta rosyjska" - oświadczył premier w KPRM.
Premier Polski ostrzegł, że nikt dziś nie może mieć wątpliwości, że w strategicznej perspektywie Europa jest celem rosyjskiej agresji. "To się zdarzy wtedy, kiedy przewaga Rosji będzie ewidentna w sensie militarnym. Europa jako całość musi być silniejsza militarnie od Rosji. To jedyny sposób zabezpieczenia europejskich i polskich granic" - stwierdził Donald Tusk.
Zastosujemy wszystkie możliwe środki perswazji i dyplomacji, żeby cała Unia Europejska zrozumiała, że bez radykalnego wysiłku zbrojeniowego zostaniemy daleko w tyle. I to oznacza jedno, że Europa będzie narażona na bezpośredni atak rosyjski w ciągu najbliższych kilku lat
Premier zaznaczył, że wspólnie z szefem MSZ Radosławem Sikorskim przygotował inicjatywę, która ma wzmocnić bezpieczeństwo w Europie. Jak wynika z ogłoszonej przez premiera zapowiedzi, ma to być apel do sojuszników o wspólne dozbrajanie się w celu odstraszenia Rosji i powstrzymania Kremla przed atakiem na państwa NATO. "Cała gospodarka rosyjska przestawiła się już na tryb wojenny. Europa tutaj zostaje daleko w tyle. Będziemy chcieli zmobilizować sojuszników" - mówił Tusk.
2 stycznia rosyjskie wojsko ostrzelało Kijów i Charków z bombowców strategicznych, wystrzeliwując w ukraińskie miasta ponad 100 dronów bojowych i rakiet balistycznych. Był to jeden z największych rosyjskich ostrzałów w tym roku i jeden z najgroźniejszych na świecie. Według ekspertów ukraińska obrona przeciwlotnicza zdała egzamin, choć nie udało się uniknąć ofiar śmiertelnych.
"Ukraina odparła największy na świecie atak rakietowy z użyciem broni hipersonicznej. Żaden kraj na świecie nigdy nie odpierał takich ataków" - mówi Taras Czmut, szef fundacji "Wróć żywy", wspierającej ukraińską armię. W całej Ukrainie w wyniku tych ataków zginęło kilkadziesiąt osób, a ponad 100 zostało rannych. Część z nich walczy o życie w szpitalu.
Ostatni zmasowany rosyjski atak na Ukrainę masowo potępili politycy w Waszyngtonie, Londynie, Brukseli i też w Warszawie. "Na najnowszy atak na Ukrainę powinniśmy odpowiedzieć językiem zrozumiałym dla Putina: zaostrzyć sankcje, aby nie mógł on produkować nowej broni z przemycanych komponentów oraz dostarczyć Kijowowi rakiety dalekiego zasięgu, które umożliwią mu zniszczenie rosyjskich miejsc startów samolotów i centrów ich dowodzenia" - napisał na platformie "X" szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski.