Centrum Ochrony Przestrzeni Informacyjnej zamówi usługi analizy informacji o kluczowych osobach w Ukrainie. Przetarg został ogłoszony w systemie ProZorro 12 stycznia 2024 roku, co w tłumaczeniu oznacza "przezroczyście". Oczekuje się, że będzie on kosztował do ośmiu mln 193 tys. hrywien, co stanowi ponad milion złotych. Usługi mają być świadczone do końca 2024 roku. Termin składania ofert w przetargu upływa 22 stycznia.
W dokumentacji przetargowej stwierdzono, że na podstawie wyników monitoringu firma powinna co miesiąc analizować mocne i słabe strony relacji z działalności osób publicznych, oceniać szanse i zagrożenia, a także może przeprowadzać badania socjologiczne dotyczące ich postrzegania przez odbiorców w mediach na świecie i w kraju. Jak twierdzą eksperci, ma to zapobiec dezinformacji i sprawdzeniu, czy wewnątrz kraju nie ma zdrajców.
Dzień wcześniej dziennikarze ukraińskiego portalu Bihus.Info opublikowali informację, że firma Mediateka, której beneficjentem jest Ołeksandr Marikowsky, członek partii Sługa Narodu, przygotowuje regularne raporty medialne dla Kancelarii Prezydenta i Gabinetu Ministrów. Według dziennikarzy śledczych raporty te analizują odniesienia do najwyższych urzędników w mediach. Jednocześnie krytyka rządu jest często zgłaszana w odniesieniu do nienazwanych "mediów opozycyjnych" i określana jako "ataki".
Bihus.Info odkrył również, że w raportach przekazywanych władzom liczba pozytywnych wiadomości na ich temat znacznie przewyższa liczbę negatywnych, co może dawać władzom fałszywe wrażenie krytyki wobec nich.
Na swojej stronie na Facebooku Ołeksandr Marikowsky odpowiedział na artykuł dziennikarzy. Zauważył, że współpracował z Centrum Ochrony Przestrzeni Informacyjnej w 2018 roku, dopóki nie został członkiem parlamentu w 2019 roku. Odniósł się do sprawy następująco:
Od tego czasu, w 2019 roku, zgodnie z ustawodawstwem Ukrainy przekazałem firmy innej osobie, o czym stale informowałem w swoich otwartych oświadczeniach. Nigdy jednak nie wpływałem na żadne decyzje podejmowane przez Kancelarię Prezydenta Ukrainy, Ministerstwo Kultury Ukrainy i Centrum Ochrony Informacji
"Financial Times" opublikował artykuł o naciskach, inwigilacji i fizycznych groźbach wobec dziennikarzy w Ukrainie w związku z monitoringiem mediów. W publikacji zauważono, że takie wydarzenia "rzuciły cień na pracę Wołodymyra Zełenskiego na rzecz ochrony wolności mediów".
Artykuł "Financial Times" nosi tytuł "Ukraińskie media stały się celem 'armii informacyjnej' kierowanej przez Zełenskiego".
Seria ataków i kampanii oszczerstw przeciwko znanym ukraińskim dziennikarzom rzuciła cień na wysiłki Wołodymyra Zełenskiego na rzecz ochrony wolności mediów. Dziennikarze byli już wcześniej poddawani zastraszaniu w internecie i kampaniom oszczerstw, a w ostatnich dniach przerodziło się to w prawdziwe nękanie
- pisze "Financial Times".
Powtórzę, że ludzie odpowiedzialni za (nieoficjalną) politykę medialną w biurze prezydenta powinni już dawno szukać pracy w dziale "copywriterzy na jeden dzień" na OLX... A fakt, że nadal są na swoich stanowiskach, wiele mówi nie o nich, ale o tych, którzy ich zatrudniają
- napisał ukraiński polityk Jarosław Żelezniak.
W sieci pojawiło się wideo pokazujące pracowników portalu informacyjnego Bihus.Info rzekomo zażywających narkotyki na noworocznej imprezie firmowej. Założyciel projektu, Denys Bihus, zauważył, że film pokazał część zespołu, a mianowicie kamerzystów. Według niego dziennikarze nie zażywali narkotyków.
Zespół zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Oczywiście podsłuch i inwigilacja były nielegalne, a cele tych, którzy nagrywali, są jasne (red. Bihus.info prowadzą śledztwa w sprawach rządowych). Ale to nie jest usprawiedliwienie dla tego, co widzieliśmy na filmie - a mianowicie zażywania nielegalnych substancji przez kilku naszych kolegów
- powiedział zespół.
Bihus powiedział później, że członkowie zespołu Bihus.Info już wcześniej byli pod obserwacją rządową przez mniej więcej rok. A noworoczna impreza firmowa była częścią operacji służb bezpieczeństwa, z której skorzystano.
Wcześniej dziennikarz śledczy Jurij Nikolow powiedział, że 14 stycznia nieznani mężczyźni włamali się do jego mieszkania i próbowali go zastraszyć. Jeden z anonimowych kanałów Telegramu "Biuro kart" (powiązany z Kancelarią Prezydenta) opublikował post z filmem i zdjęciami z miejsca zdarzenia. Anonimowy kanał Telegramu "Biuro kart" publikuje dziennikarskie śledztwa i doniesienia z Ukrainy.
Szef parlamentarnej komisji ds. wolności słowa, Jarosław Jurczyszyn, powiedział, że stanowi to utrudnianie działalności dziennikarskiej. Kijowska policja poinformowała, że prowadzi dochodzenie w sprawie gróźb pod adresem dziennikarza Nikolowa.
Zgodnie z dokumentami przetargowymi dostawca usług będzie zobowiązany do codziennego monitorowania:
Konieczne będzie dostarczenie Państwowemu Centrum Ochrony Przestrzeni Informacyjnej Ukrainy informacji o odbiorcach, zasięgu materiału oraz analiz segmentów telewizyjnych. Na podstawie analizy tych materiałów raporty będą dostarczane sześć dni w tygodniu, będą także raporty tygodniowe i miesięczne. Monitorowane będą materiały dotyczące:
Analizie będą poddane:
Najbardziej wpływowe media zagraniczne będą również musiały zostać przeanalizowane w języku angielskim, francuskim i niemieckim (i innych językach w razie potrzeby).