- Ambasador wyraźnie powiedział mu [Muskowi], że ukraiński atak na Krym doprowadzi do reakcji nuklearnej - pisze Forbes, powołując na Waltera Isaacsona, autora biografii Elona Muska. Isaacson spędził dwa lata na intensywnych wywiadach z Muskiem, także wtedy, gdy Ukrainę ogarnęła wojna. Amerykański miliarder i założyciel SpaceX Elon Musk miał powiedzieć swojemu biografowi, że osobiście ostrzegano go przed groźbą ataku nuklearnego na Ukrainę.
Federacja Rosyjska od początku pełnoskalowej inwazji na Ukrainę stara się odstraszyć Zachód od wspierania Ukrainy między innymi groźbami nuklearnymi. Jeszcze przed 24 lutego 2022 roku Władimir Putin straszył użyciem bomby atomowej, po czym liczni propagandyści i politycy na antenie telewizji rosyjskiej grozili, że Kreml użyje broni nuklearnej.
Jak pisze Forbes, Elon Musk miał usłyszeć ostrzeżenie od ambasadora Rosji w USA Anatolija Antonowa. Dyplomata poinformował, że atak Ukrainy na tymczasowo okupowany Krym doprowadzi do użycia ostatecznej broni.
Musk miał powiedzieć, że eskalacja wojny w Ukrainie "może doprowadzić do wojny nuklearnej, za którą częściowo odpowiada Starlink". Wyjaśnił biografowi, że ukraińscy producenci opracowali eskadrę robotyzowanych, bezzałogowych łodzi podwodnych wypełnionych materiałami wybuchowymi. Według przedsiębiorcy drony te są w stanie samodzielnie przeprawić się przez Morze Czarne i zaatakować rosyjską flotę.
Forbes pisze, że system satelitarny Starlink firmy SpaceX został przeprojektowany w Ukrainie w celu opracowania zaawansowanej technologii nawigacji umożliwiającej kontrolowanie tych łodzi podczas tajnej misji. Kiedy okazało się, że na obrzeżach Krymu zasięg Starlink został wyłączony, Kijów rzekomo prosił Muska o jego włączenie, ale Elon Musk odmówił. Forbes podaje też, że Musk ostrzegł na Twitterze prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, że "próba odzyskania Krymu doprowadzi do masowych ofiar, prawdopodobnej porażki i ryzyka wojny nuklearnej". Miliarder zapewnił ambasadora Rosji, że Starlink był używany wyłącznie do celów obronnych.
Kremlowska propagandzistka Margarita Simonian pod koniec 2023 roku zachęcała do przeprowadzenia wybuchu nuklearnego nad Syberią. Przekonywała, że po takim wybuchu "nic strasznego się nie stanie". - Drodzy i szanowni byli partnerzy, nazywając rzeczy po imieniu, prowadzicie z nami wojnę, a my jesteśmy zmuszeni prowadzić z wami wojnę, ze wszystkim, co się z tym wiąże. I do tego nie jest to nawet konieczne, bo żądał Żyrinowski, żeby uderzyć w Waszyngton... Ale tutaj jedna mądra osoba powiedziała mi coś, czego nawet nie domyślałam się i nie wiedziałam: jeśli wywołać eksplozję termojądrową setki kilometrów dalej na naszym terytorium, gdzieś nad Syberią, wtedy na ziemi nic strasznego się nie stanie - powiedziała wtedy Margarita Simonian.