Kijów podpisze rozejm z Rosją? Wojskowy wywiad Ukrainy nie ma złudzeń

Zastępca szefa wywiadu wojskowego Ukrainy Wadym Skibicki uważa, że wojna między Ukrainą a Rosją nie zakończy się na polu walki, tylko podpisaniem "jakiegoś rozejmu". W wywiadzie dla "The Economist" przedstawił też mało optymistyczną prognozę dla miejscowości Czasiw Jar pod Donieckiem, gdzie wojska rosyjskie mają przewagę.

Zastępca szefa wywiadu wojskowego Ukrainy Wadym Skibicki udzielił brytyjskiej gazecie wywiadu, który odbił się szerokim echem w Ukrainie. Powiedział w nim, że nie widzi możliwości zakończenia wojny z Rosją na polu bitwy. Według niego takie wojny zawsze mają swój koniec na papierze. W rozmowie z dziennikarzami "The Economist" nie doprecyzował jednak, czy chodzi o pakt o tymczasowym o zawieszeniu broni czy o długotrwały rozejm. W tym samym czasie prezydent Ukrainy w ostatnim przemówieniu do narodu podkreślił, że Kijów szykuje się do szczytu pokojowego, ale nie będzie na nim przedstawicieli Rosji. Wołodymyr Zełeński w kółko powtarza, że pokój, jeśli będzie zawarty na papierze, powinien być sprawiedliwy, a Rosja powinna wycofać swoje wojska z Ukrainy. Moskwa natomiast widzi to na razie zupełnie inaczej i snuje dalsze plany podbicia ukraińskich miast. 

Ukraina szykuje się do rozmów o pokoju? Są pierwsze oznaki

Oficer ukraińskiego wywiadu Wadym Skibicki po raz pierwszy publicznie przyznał, że nawet jeśli Ukrainie uda się zepchnąć rosyjską armię do granic z 1991 roku, to i tak nie będzie to oznaczać końca wojny. Zasugerował, że nawet ewentualne odbicie przez Ukrainę Krymu, Doniecka czy Ługańska mogą nie wystarczyć, żeby zapanował pokój. Stwierdził, że Rosja nie będzie się chciała zatrzymać, jeśli nie wymusić na niej tego najpierw na polu walki, a później na papierze. Czyli w specjalnym dokumencie o rozejmie, którego szczegółów Skibicki nie przedstawił. 

Zobacz wideo Co będzie się działo na froncie w Donbasie?

Czy Ukraińcy usiądą z Rosjanami do stołu? 

Zapowiadany od miesięcy przez prezydenta Ukrainy szczyt pokojowy ma odbyć się na neutralnym terenie - w Szwajcarii. W dniach 15-16 czerwca niedaleko szwajcarskiej Lucerny mają spotkać się przywódcy i szefowie rządów ze wszystkich kontynentów. Kijów może liczyć na obecność liderów państw sojuszniczych, ale liczy też na przywódców Chin oraz tych państw, które względem Rosji są neutralne.

Moskwa nie dostała na ten szczyt zaproszenia, a więc wiele wskazuje na to, że to dwudniowe spotkanie posłuży Zełeńskiemu jako platforma, żeby przedstawić światu warunki pokoju, które broniąca się od ponad dwóch lat Ukraina będzie w stanie zaakceptować. Dalsze rozmowy pomiędzy Ukrainą a Rosją według zapowiedzi Kijowa mają odbywać się - jak dotąd - poprzez pośredników. Prawdopodobnie w gronie tych pośredników znajdą się m.in. prezydenci USA, Chin, Turcji oraz sekretarz generalny ONZ.

Skibicki: do 2026 roku obie strony mogą zostać już bez broni

Zastępca szefa wywiadu wojskowego Ukrainy Wadym Skibicki we wspomnianym wyżej wywiadzie podkreślił, że zarówno Ukraina, jak i Rosja starają się obecnie wywalczyć "najbardziej korzystną pozycję" przed możliwymi negocjacjami. Odbędą się one według Skibickiego nie wcześniej niż w drugiej połowie 2025 roku. Czyli prawie rok po wyborach prezydenckich w USA, w których ma się rozstrzygnąć również dalsze wsparcie Amerykanów dla Ukrainy.

Do tego czasu według zastępcy Budanowa atakująca Ukrainę Rosja będzie już słabsza i będzie musiała stawić czoła poważnym trudnościom na froncie. Z informacji Skibickiego wynika, że rosyjskie zdolności produkcyjne ostatnio wzrosły i osiągną swoje apogeum na początku 2026 roku. Po czym Kreml będzie miał kłopoty z powodu braku materiałów do produkcji sprzętu wojskowego. Kijów uważa, że Moskwie do tego czasu może zabraknąć też inżynierów i personelu do obsługiwania oraz produkcji tego sprzętu.

Ostatecznie obie strony mogą zostać bez broni. Ale jeśli nic się nie zmieni, Ukraina odczuje to jako pierwsza

- powiedział Skibicki.

Czasiw Jar upadnie jak Awdijiwka? Jest to prawdopodobne 

Zastępca szefa wywiadu wojskowego Ukrainy w rozmowie z brytyjskimi dziennikarzami "The Economist" nie ukrywa, że Rosjanie w najbliższym czasie mogą zająć Czasiw Jar w obwodzie donieckim. To liczące przed wojną 12 tys. mieszkańców miasto jest dziś w epicentrum ciężkich walk. 

Jest to tylko kwestia czasu, kiedy Czasiw Jar spotka ten sam los, co Awdijiwkę. Oczywiście nie stanie się to ani dziś ani jutro, ale wszystko dziś zależy od naszych zapasów i rezerwy

Według sztabu generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy Rosja osiągnęła ostatnio taktyczny sukces na południowym zachodzie miejscowości Ozheretyne, gdzie tym samym uniemożliwiła rotację ukraińskich wojsk. Wojskom rosyjskim udało się przełamać pierwszą linię obrony na tym odcinku frontu. Według ukraińskiego dowództwa, przewaga Rosjan w tym rejonie sprawiła, że Ukraina jest nieco opóźniona w działaniach obronnych i jest jej trudniej ustabilizować sytuację. "Rosja rzuca tam wszystko, co ma, aby osiągnąć sukces" - piszą żołnierze, którzy walczą na tym kierunku. Według ukraińskich żołnierzy rosyjska armia sporo się nauczyła po 2022 roku. I teraz działa o wiele lepiej, sprawniej i szybciej, a jej działania są związane z lepszym niż wcześniej rozeznaniem rosyjskich dowódców. 

Wadym Skibicki uważa, że rosyjska armia chce za wszelką cenę zająć cokolwiek przed 9 maja. W przeciwnym razie - jak mówi - będą musieli to zrobić przed wizytą Putina w Pekinie, która się zbliża. Twierdzi, że Kreml żąda od żołnierzy pokaźnych sukcesów, którymi Putin będzie mógł się pochwalić w Chinach. 

Nasz problem jest bardzo prosty: nie mamy broni. Rosjanie dobrze  wiedzieli, że kwiecień i maj będą dla nas trudnym okresem

- podkreślił oficer ukraińskiego wywiadu wojskowego.