Rosjanie są oburzeni igrzyskami. Wspominają carskie czasy

Marta Radio
Rosja zbojkotuje igrzyska olimpijskie i po raz pierwszy od 40 lat w telewizji nie pokaże nawet występów swoich sportowców. Wszystko to przez liczbę sportowców z Rosji, których Międzynarodowy Komitet Olimpijski dopuścił do zawodów - 15. Rosjanie uważają to za dyskredytacje, ponieważ taka mała liczba zawodowców występowała tylko za cara Mikołaja II.

Już niedługo w Paryżu ruszają igrzyska olimpijskie. Do francuskiej stolicy przyjechało tysiące sportowców i kibiców. Są w tym gronie także Rosjanie i Białorusini. 

Międzynarodowy komitet olimpijski dopuścił do uczestnictwa w Igrzyskach 15 obywateli Rosji i 16 obywateli Białorusi. To najmniejsza liczba rosyjskich sportowców, którzy wezmą udział w IO w całej historii Związku Radzieckiego i Federacji Rosyjskiej. Mniejsza liczba, bo 6 sportowców, reprezentowała Imperium Rosyjskie w Londynie w 1908 roku, za panowania Mikołaja II.

Kijów walczył o to, żeby przedstawicieli Rosji nie było w Paryżu. Był także pomysł, żeby ukraińscy sportowcy bojkotowali turnieje, w których wezmą udział sportowcy z Rosji lub Białorusi, jednak ukraiński rząd wycofał się z tej decyzji. Prezes Narodowego Komitetu Olimpijskiego Ukrainy Wadym Gutzait uważa tak małą liczbę zawodników z Rosji za swego rodzaju zwycięstwo. 

- 15 rosyjskich sportowców i 16 białoruskich – bez flagi, bez hymnu, bez drużyn – bez niczego. W ogóle nie będzie ich na ceremonii otwarcia. Przykładowo na Igrzyskach Olimpijskich Tokio w 2021 wzięło udział 330 rosyjskich sportowców, należeli do najlepszych pod względem wyników. Według rankingów na zawodach jasne jest, gdzie teraz się znajdą. Uważam to za zwycięstwo nas wszystkich - powiedział Gutzait.

Sportowcy będą występować w neutralnym statusie, czyli bez swojej flagi czy hymnu. Musieli też przejść serię kontroli, zatwierdzonych przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Wymagane jest, żeby rosyjscy i białoruscy sportowcy nie wspierali wojny Rosji w Ukrainie i nie byli członkami organizacji, związanych z armią rosyjską. 

Jednak, jak odkryli dziennikarze i organizacje obrony praw człowieka, na liście dopuszczonych sportowców znajdują się także ci, którzy nie spełniają wymogów MKO. 

"Neutralni" sportowcy: Odwiedzali Krym, przedstawiają samozwańcze Naddniestrze

Jednym z warunków, aby sportowiec posiadający rosyjski paszport mógł otrzymać "przepustkę" na igrzyska olimpijskie, jest nieuczestniczenie w żadnych organizacjach związanych z armią. Jak wiadomo, w Federacji Rosyjskiej istnieją organizacje sportowe podlegające rosyjskim służbom i przez nie były tworzone. Są to Centralny Klub Sportowy Wojska (CSKA) i stowarzyszenie Dynamo. Obie organizacje prowadzą szkolenia wojskowe dla sportowców, którzy następnie reprezentują Ministerstwo Obrony Narodowej lub Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Rosji na zawodach i popularyzują armię rosyjską.

Jedną ze sportsmenek, która współpracowała z Dynamo jest kolarka Tamara Dronowa. W jednym z wywiadów stwierdziła, że dwukrotnie odwiedziła okupowany przez Rosję Krym w 2016 i 2019 r.

Według organizacji praw człowieka Global Rights Compliance sportowa przyjaciółka Dronowej Jelena Iwanczenko wielokrotnie zostawiała polubienia pod postami popierającymi wojnę w Ukrainie.

Aleksiej Korowaszkow (kajakarstwo) uważa się za sportowca rosyjsko-naddniestrzańskiego. Piszą o nim także naddniestrzańskie propagandowe media. Zgodnie z Kartą Olimpijską obszar jurysdykcji Narodowego Komitetu Olimpijskiego musi pokrywać się z granicami kraju, w którym jest on założony. Oznacza to, że Korowaszkow musi reprezentować albo Mołdawię, do której należy terytorium nieuznanego Naddniestrza, albo być uważany jedynie za rosyjskiego sportowca.

Angela Bladcewa, występująca w dyscyplinie skakania na trampolinie, wzięła udział w zawodach w Krasnodarze, na tle dużego banera z dużym symbolem "Z", który jest uważany za symbol rosyjskiej agresji w Ukrainie. Zgodnie z regulaminem Narodowego Komitetu Olimpijskiego można to uznać za naruszenie, gdyż takie transparenty mają charakter propagandowy i wspierający wojnę.

Jednak są także Rosjanie, którzy otwarcie potępili rosyjską agresję w Ukrainie. Tenisistka Daria Kasatkina była na liście neutralnych sportowców z Rosji i jako jedyna publicznie mówiła o swojej pozycji. W ostatniej chwili jednak zrezygnowała z udziału w igrzyskach. 

Rosyjska telewizja bojkotuje igrzyska olimpijskie

Po raz pierwszy od 40 lat igrzyska olimpijskie nie będą transmitowane w rosyjskiej telewizji. Tłumaczą taki bojkot kwestiami związanymi z finansowaniem. Jeśli w Paryżu będzie niewielu rosyjskich sportowców, to chętnych widzów będzie wielokrotnie mniej, przez co firmom telewizyjnym po prostu nie będzie opłacało się kupować praw do transmisji.

Za aspektem finansowym kryje się jednak obraza, że sportowcy z Federacji Rosyjskiej nie mogą występować pod swoją flagą. Wynika to z wypowiedzi rosyjskich sportowców i polityków w rosyjskich mediach.

- W tej sytuacji, gdy komisja zajęła stanowisko dyskredytujące rosyjskich sportowców i wprowadza sankcje wobec Rosji, jaki jest sens wykorzystywania pieniędzy na wspieranie wrogiej organizacji? - powiedział Dmitrij Swiszczew, poseł Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej.

Rosjanie są jednak oburzeni kolejną decyzją dotyczącą udziału obywateli rosyjskich w igrzyskach. Władze francuskie zdecydowały, że nie wpuszczą na igrzyska olimpijskie w 2024 r. części rosyjskich dziennikarzy i personelu technicznego. Organizatorzy igrzysk olimpijskich podjęli taką decyzję w obawie przed szpiegami.

- Nie dopuściliśmy dużą liczbę dziennikarzy z Federacji Rosyjskiej, którzy twierdzili, że chcą relacjonować igrzyska. Z drugiej strony dopuściliśmy Rosjan pracujących w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim. Kierujemy się zasadą ostrożności - powiedział Minister spraw wewnętrznych Francji Gérald Darmanin w komentarzu Le Journal du Dimanche.