Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow twierdzi, że Stany Zjednoczone miały wyrazić zgodę, by Ukraina uderzyła rakietami NATO w głąb terytorium Rosji. Sugeruje, że niebawem ta informacja pojawi się w amerykańskich mediach. - Histeria w Moskwie może świadczyć o tym, że ta decyzja już zapadła - napisał Serhii Rudenko, ukraiński dziennikarz i autor biografii prezydenta Zełenskiego.
USA nie potwierdzają na razie informacji płynących z Kremla. Ale mimo to w Moskwie już trwa dyskusja na temat tego, jaka powinna być odpowiedź Kremla na ataki Ukrainy, jeśli użyje ona rakiet NATO dalekiego zasięgu. Do tej pory Kijów używał do uderzeń na terenie Rosji jedynie dronów, rakiet własnej produkcji i brytyjskich rakiet Storm Shadow w przygranicznych rejonach.
- Specjalna operacja wojskowa w Ukrainie jest odpowiedzią na możliwe uderzenia w głąb Rosji. Jeśli Ukraina zostanie zaopatrzona w rakiety dalekiego zasięgu i uderzy nimi w Rosję to odpowiedź Moskwy będzie odpowiednia - powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Przewodniczący rosyjskiej Dumy Państwowej już zagroził Ukrainie i jej partnerom, że w przypadku ataków na Rosję, Moskwa "będzie zmuszona odpowiedzieć przy użyciu potężniejszej i bardziej niszczycielskiej broni w celu ochrony swoich obywateli".
Reuters cytuje dziś słowa Joe Bidena i pisze, że kwestia uderzeń w głąb Rosji jest przedmiotem gorącej dyskusji w NATO. Sugeruje też, że na Zachodzie rośnie liczba zwolenników takiej decyzji.
Ukraina systematycznie atakuje Rosję przy użyciu własnych dronów i rakiet. Jednak od dłuższego czasu Kijów apeluje do swoich partnerów, aby pozwolili na użycie ich broni do takich ataków.
Holandia, która jest członkiem NATO, pozytywnie odpowiedziała na prośbę Kijowa i potwierdziła, że produkowana przez nią broń może być wykorzystywana na terenie Rosji.
- Kijów ma prawo do samoobrony. A jeśli kraj ten jest atakowany z obszarów przygranicznych lub z terenu rosyjskich lotnisk, to Ukraina ma prawo celować w cele wojskowe na terenie Rosji. Rosyjskie rakiety mogą być strącane przez Ukrainę już nad terytorium Rosji - wytłumaczył minister obrony Holandii Ruben Brekelmans.
Tymczasem Stany Zjednoczone oficjalnie pozostają przy swoim stanowisku i nie pozwalają Ukrainie na ataki na terytorium Rosji z użyciem amerykańskich rakiet. Kijów zakazu przestrzega, ale od miesięcy prosi USA o rozważenie zmiany tej decyzji.
Niedawno głos w tej sprawie zabrał sekretarz obrony USA Lloyd Austin. Powiedział, że Ukraińcy mają własną broń, która jest w stanie spowodować zniszczenie rosyjskiej infrastruktury wojskowej i innych strategicznie ważnych obiektów na terenie Rosji.
Myślę, że Ukraina ma dość znaczące własne zdolności do atakowania celów, które są daleko poza zasięgiem ATACMS, a nawet Storm Shadow, jeśli o to chodzi
- powiedział Austin po spotkaniu grupy kontaktowej ds. obrony Ukrainy w niemieckiej bazie lotniczej Ramstein.
Ukraińskie drony sięgają kilkuset kilometrów w głąb Rosji. W ich zasięgu jest m.in. Moskwa. Takie ataki są regularnie przez Ukraińców przeprowadzane, ale nie przynoszą takich efektów jak uderzenia rakietowe.
Rakieta balistyczna ukraińskiej produkcji ma większą moc rażenia i zasięg 500 kilometrów, co pozwala na uderzenie w około 20 lotnisk na terenie Rosji. Reszta celów pozostaje poza zasięgiem Ukrainy i zmienić taki stan rzeczy mogą jedynie pociski o dwukrotnie większym zasięgu (800-1000 kilometrów). Takie zdolności mają amerykańskie rakiety ATACMS. Dlatego Kijów prosi USA o pozwolenie na ich użycie.
Minister obrony Ukrainy Rustem Umerov podczas spotkania z wysokimi rangą urzędnikami USA przekazał im listę celów w Rosji, w które Kijów chce uderzyć amerykańskimi rakietami dalekiego zasięgu ATACMS.
- Zachodnie rakiety mają pewne są wielokrotnie trudniejsze do zestrzelenia przez Rosjan niż te, które produkuje Ukraina. ATACMS przenoszą znacznie potężniejszą głowicę, a więc są skuteczniejsze niż te ukraińskie - tłumaczy Taras Czmut, weteran wojenny, ekspert wojskowy i szef fundacji charytatywnej Come Back Alive w rozmowie z Radiem Swoboda.
Czmut dodał także, że Ukraina szuka dodatkowych zasobów, bo nie jest w pełni zadowolona z możliwości rakiet własnej produkcji, bo nie pozwalają na osiągnięcie wyznaczonych celów wojskowych.