Ukraińscy kierowcy od ponad dwóch tygodni stoją w dziesięciokilometrowych kolejkach na granicy w związku z protestem polskich przewoźników. Muszą także zmagać się zimnem, złymi warunkami sanitarnymi i brakiem posiłków. Ministerstwo Infrastruktury Ukrainy ogłosiło, że będzie ewakuować ukraińskich kierowców z granicy. Ponadto podczas blokady zginęło dwóch Ukraińców. Głównym żądaniem protestujących jest zwrot zezwoleń na transport towarów w UE dla ukraińskich firm transportowych. Według polskich przewoźników "reżim bezwizowy w transporcie" tworzy większą konkurencję na polskim rynku.
Ta akcja jest bardziej emocjonalna niż racjonalna
— napisał ekspert polityczny Ołeksandr Antoniuk w poście na Facebooku.
Jego zdaniem jest to szczególnie widoczne na tle propozycji Komisji Europejskiej, która już stwierdziła, że spełnienie żądań protestujących jest prawnie niemożliwe.
Ekspert zwraca uwagę, że stosunki międzypaństwowe "są niezwykle złożonym i wielowarstwowym dynamicznym procesem, który ze swej natury nie może być trwały". Obecnie Ukraina i Polska są testowane w budowaniu relacji, w których państwa chronią swoich obywateli.
Antoniuk pisze, że każdy spór między państwami jest na rękę Rosji. Kraj-agresor wykorzystuje ten moment do organizowania prowokacji i szerzenia propagandy. Takie działania mają na celu wzmocnienie efektu antyukraińskich nastrojów w Polsce, a w konsekwencji antypolskich nastrojów na Ukrainie.
Ekspert polityczny, powołując się na agencję informacyjną Guildhall, podkreśla, że za organizacją protestu na granicy polsko-ukraińskiej stoi nacjonalistyczna i prorosyjska partia Konfederacja. Organizatorem blokady jest Rafał Mekler, właściciel firmy transportowej Rafał Mekler Transport i szef oddziału "Konfederacji Wolność i Niepodległość" w województwie lubelskim. Jeszcze wcześniej, na początku pełnej inwazji Rosji na Ukrainę, pracownicy Rafał Mekler Transport wielokrotnie organizowali "protesty" domagając się całkowitego zniesienia sankcji gospodarczych wobec Rosji.
Osoby związane z Konfederacją, wielokrotnie pokazywały swój przychylny stosunek do Rosji. Były lider tej partii, Janusz Korwin-Mikke, proponował Polsce uznanie okupacji Krymu, sam tam jeździł i spotykał się z rosyjskimi politykami.
Konfederacja jest powiązana z polską organizacją Młodzież Wszechpolska, która z kolei ma dobre kontakty z tzw. rosyjskim ruchem imperialnym. Ta rosyjska organizacja jest kontrolowana przez FSB i była zaangażowana w rekrutację bojowników do sił "proxy" (zastępczych) w Doniecku i Ługańsku.
Polscy prorosyjscy politycy mają bezpośredni wpływ na blokadę granicy. 16 listopada na polskim punkcie kontrolnym Korczowa organizatorzy blokady spotkali się z założycielem partii Konfederacja Grzegorzem Braunem. Był on jedynym posłem ówczesnego Sejmu RP, który po rozpoczęciu przez Rosję pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę głosował przeciwko uchwale parlamentarnej potępiającej działania i okrucieństwa Rosji na Ukrainie. Aktywnie sprzeciwia się również ukraińskim uchodźcom w Polsce i prowadzi czysto prorosyjską politykę, prawdopodobnie powiązaną z rosyjskimi służbami specjalnymi. W 2018 roku publicznie spotkał się w Moskwie z Leonidem Swiridowem, dziennikarzem kremlowskiej telewizji Russia Today, który został deportowany z Polski za szpiegostwo.
Kolejnym organizatorem blokady granicy polsko-ukraińskiej jest obywatel Białorusi Wiktor Gordiejuk. Jest on właścicielem firmy transportowej i studiuje na jednym z wojskowych uniwersytetów na Białorusi, gdzie może mieć bezpośredni kontakt z miejscowymi agentami KGB. Brat Wiktora Gordiejuka, Andriej Gordiejuk, służy obecnie w 38. samodzielnej brygadzie desantowo-szturmowej Łukaszenki na Białorusi, która ściśle współpracuje z rosyjskim sztabem generalnym.