W opinii generała Romanenki paradoks polega na tym, że postępowanie Zachodu jest sprzeczne. Z jednej strony państwa Zachodu nie chcą, aby w tej wojnie były przegrane, z drugiej zaś starają się nie "prowokować" agresora, w szczególności ignorować coraz to nowe prowokacje, które kremlowskiego dyktatora.
Były zastępca szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy, generał porucznik Ihor Romanenko w rozmowie z "Obozrewatel" wyrażił opinię, że takie "strusie" stanowisko jest niezwykle niebezpieczne i może doprowadzić do III wojny światowej.
Szef ukraińskiego wywiadu wojskowego generał Kyryło Budanow szacuje, że Rosja nie planuje prowadzenia wojny w 2025 roku. "Być może do końca 2024 roku, jeśli nic się nie zmieni, dostosują to" - powiedział. Jednocześnie Julian Repke, dziennikarz niemieckiego dziennika "Bild", który jeszcze w sierpniu jako pierwszy potwierdził informacje o przełamaniu rosyjskiej linii w kierunku Zaporoża, w swojej publikacji wyraził zdanie, że Rosja zamierza kontynuować wojnę do 2026 roku. Jednak generał Romanenko ma inne zdanie.
Putin mówił o potrzebie zdobycia Chersonia. Wspomniał też o Odessie, lewym brzegu, itd. Biorąc pod uwagę, ile wysiłku włożyli w tym roku i co osiągnęli, nie stanie się to szybko. I nie mogą teraz niczego zasadniczo zmienić. Tak, mają dużo siły roboczej, ale potrzebują też nowoczesnej broni i sprzętu. Częściowo je mają, ale nawet efektywne wykorzystanie tej broni i sprzętu nie zapewnia osiągnięcia celów, które deklarują
- uważa gen. Romanenko.
Zdaniem generała Romanenki komentatorzy politycznie przedwcześnie wskazują rok 2025, a tym bardziej 2026 jako lata prawdopodobnego zakończenia wojny. Podkreśla, że nie jesteśmy jeszcze w stanie określić sił i środków, którymi będzie dysponowała Ukraina, ponieważ w dużej mierze zależy to od dostaw broni i sprzętu sojuszników.
Obecnie staramy się zmienić tę sytuację, zwiększając udział broni i sprzętu produkowanego przez nasz kompleks wojskowo-przemysłowy. Wciąż jednak jesteśmy na początku tej drogi. Z tego powodu prawdopodobnie przeprowadzimy strategiczną aktywną obronę w nadchodzącej zimie i być może gdzieś kontratakujemy
- mówi gen. Romanenko.
W ciągu ostatnich dwóch lat ani Stany Zjednoczone, ani państwa członkowskie NATO nie były przygotowane na wojnę konwencjonalną, na taką skalę, jak ta na Ukrainie. A biorąc pod uwagę zachowanie Rosji, jest to zagrożenie dla bezpieczeństwa zarówno Stanów Zjednoczonych, jak i Unii Europejskiej. A teraz, powoli, pokonując trudności, wychodzą z tego stanu i wzmacniają swój potencjał strategiczny. Mogą to robić, dzięki temu, że atak Rosji nie rozlał się poza Ukrainę.
Dlatego musimy tutaj współpracować. Moim zdaniem musimy zasadniczo zmienić nasze stanowisko dotyczące aktywnej pomocy w zakresie broni, sprzętu i finansów. Nasi sojusznicy podążają tą drogą bardzo powoli
- Ale kiedy rosyjskie samoloty wlatują do Polski i Rumunii, USA nie pozwalają tym państwom, po pierwsze, powiedzieć prawdy, a po drugie, zająć bardziej aktywnego stanowiska w walce z Rosją. Jak wyjaśniają Stany Zjednoczone, w ten sposób próbują zapobiec eskalacji i użyciu broni masowego rażenia - dodał generał Ihor Romanenko.
Zdaniem wojskowego Zachód pomaga Ukrainie na poziomie, na którym Ukraina nie przegrywa, ale jednocześnie nie może wygrać, a Rosja się trzyma.
Ta dwoistość jest złośliwa. Może doprowadzić do bardzo trudnej sytuacji, a możliwe i do III wojny światowej
Putin postrzega tę sytuację zupełnie inaczej - jako słabość i niezdecydowanie. W rzeczywistości liczył na to, rozpoczynając wojnę. Podejmowanie decyzji zajmuje zbyt wiele czasu. Jednocześnie dyktator Putin wykazuje się większą skutecznością w rządzeniu.