"The Economist": Dymisja Załużnego to nowy etap wojny i ryzyko dla Zełenskiego

Prezydent Wołodymyr Zełenski zdymisjonował głównodowodzącego Sił Zbrojnych Ukrainy Walerija Załużnego. Na jego miejsce mianował dowódcę armii Ołeksandra Syrskiego. "The Economist" dostrzega w tej decyzji kilka zagrożeń, w tym stosunek armii do nowego dowódcy.

Jak informuje "The Economist" dymisja generała Walerija Załużnego ze stanowiska Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy oznacza nowy i decydujący etap wojny, w którym prezydent Wołodymyr Zełenski ryzykuje popełnienie błędu.

Dziennikarze uważają, że wiarygodność generała Załużnego jako głównodowodzącego została fatalnie podważona przez pogłoski o jego dymisji, które krążyły od kilku tygodni. Nie wykluczają również, że Zełenski ucierpiał na opóźnieniu dymisji Załużnego. Im dłużej nie mógł podjąć ostatecznej decyzji, tym bardziej cierpiał jego autorytet.

Zobacz wideo 50 miliardów euro dla Ukrainy. Tusk: Udało się utrzymać jedność Unii Europejskiej

Wymiana Załużnego - jakie są zagrożenia?

Generał Ołeksandr Syrski, który wcześniej był dowódcą ukraińskich sił lądowych, został mianowany nowym głównodowodzącym sił zbrojnych. Amerykańska gazeta widzi w tej decyzji kilka zagrożeń dla Zełenskiego. Po pierwsze, dziennikarze uważają, że zastąpienie Załużnego, ulubieńca większości wojskowych, Syrskim może doprowadzić do skarg i skłóceń w armii.

W artykule napisano, że nowy głównodowodzący jest "postacią dzielącą naród". Niektórzy chwalą jego profesjonalizm, podczas gdy inni twierdzą, że przeraża swoich podwładnych i rządzi strachem.

Kiedy przejmie najwyższe stanowisko, będzie musiał złagodzić swój styl dowodzenia i nauczyć się mówić prawdę do władzy

- pisze "The Economist".

Reorganizacja dowództwa Sił Zbrojnych może również prowadzić do zakłóceń, ponieważ oficerowie przenoszą się na nowe stanowiska w strukturze dowodzenia.

Polityczne skutki dymisji Załużnego

"The Economist" nazwał wczorajsze oświadczenie Zełenskiego o zwolnieniu Załużnego "niejasnym", ponieważ nie mówiło ono, co generał zrobi dalej.

Ci, którzy znają generała, nie uważają go za naturalnego polityka, ale nie byłby on pierwszym doświadczonym żołnierzem, któremu zakręciło się w głowie od obietnicy władzy. W kraju takim jak Ukraina ten czy inny oligarcha bez wątpienia uzna go za środek do realizacji swoich ambicji. Musi zachować poczucie pokory

- piszą dziennikarze. 

W artykule podkreślono, że jeśli rząd będzie próbował uciszyć niezadowolenie Ukraińców z zastąpienia Załużnego, wyrządzi to większą szkodę kulturze politycznej kraju.

Najważniejszym pytaniem jest to, czy pan Zełenski będzie w stanie wykorzystać dymisję generała Załużnego do zmiany swojej wizji wojny. Dziś nadal publicznie podtrzymuje obietnicę, że Ukraina odbije każdy centymetr ziemi okupowanej przez siły rosyjskie, nawet jeśli prywatnie wie, że nie nastąpi to szybko, jeśli w ogóle. Gdyby siły ukraińskie mogły wyprzeć rosyjskich najeźdźców, byłoby wspaniale. Jednak, o ile nie zmieni się coś zupełnie nieoczekiwanego, wojna zdefiniowana przez terytorium jest wojną, której Ukraina nie może wygrać

- podsumowali dziennikarze.