Bronił Azowstalu, był w rosyjskiej niewoli. "Udawałem martwego"

Hryhorij Moskalyk pochodzi z tymczasowo okupowanego obwodu chersońskiego. Cztery lata temu pojechał bronić Ukrainy. Żołnierz 3029. jednostki wojskowej Gwardii Narodowej Ukrainy pod pseudonimem "Mały" bronił Mariupola. Został ranny podczas walk, po których został przewieziony do Azowstalu i przeżył rosyjską niewolę. Dziennikarzom Ukrayina.pl udało się porozmawiać z Hryhorijem i dowiedzieć się, przez co przeszli żołnierze.

Przed 24 lutego 2022 roku Hryhorii znajdował się na drugiej linii frontu w Mariupolu. Mówi, że on i jego towarzysze nie wyobrażali sobie, że może wybuchnąć wojna na pełną skalę. Rosyjska inwazja była zaskoczeniem dla żołnierzy jego jednostki wojskowej.

Byliśmy niemal bez przerwy ostrzeliwani z bombowców i myśliwców Su-24. Najeźdźcy użyli wszystkiego: artylerii, czołgów, lotnictwa morskiego

- mówi Hryhorij.

Według niego żołnierze Gwardii Narodowej Ukrainy mieli kilka czołgów, które początkowo osłaniały naszych żołnierzy. Żołnierze mieli również w swoim arsenale kilka moździerzy i samobieżnych systemów artyleryjskich.

Pamiętam tylko, że kiedy zostałem postrzelony, nie czułem żadnego bólu. Pod wpływem adrenaliny nic nie rozumiałem. Po prostu upadłem, straciłem przytomność i ocknąłem się. Leżałem tam i czekałem, aż nasi ludzie przyjdą i nas wyciągną. Ból w nogach był nie do zniesienia. Najgorsze było to, że moi towarzysze nie byli w stanie mnie wyciągnąć i leżałem około czterech godzin. Wciąż byliśmy atakowani. Nawet rosyjscy wojskowi zbliżyli się do mnie, a wtedy całe moje życie przeleciało mi przed oczami. Udawałem martwego i miałem nadzieję, że jeśli mnie zabiją, to szybko i bezboleśnie.
Zobacz wideo Zdaniem wiceszefa MON Polska wyczerpała możliwości dalszej pomocy wojskowej dla Ukrainy

Na szczęście Hryhorij został ewakuowany do bunkra w Azowstalu. Wciągnięto go do środka i położono na czymś w rodzaju stołu chirurgicznego. Wcześniej jego obie nogi zostały przestrzelone. Teraz Mały wspomina to wszystko z uśmiechem.

- Poprosiłem sanitariusza, by nie amputował mi nogi. Ale zrozumiałem, że prawdopodobnie nie da się uratować mojej nogi, ponieważ czas minął i kończyna była już zdrętwiała. Przeprowadzenie poważnej operacji w bunkrze było niemożliwe. Dyzenteria, kurz, trudno było zrobić cokolwiek, by uratować nogę - wspomina Hryhorij.

Powiedziałem do chirurga: "Może mi pan nie odcinać nogi?". Lekarz powiedział: "Tak, mogę. Wszystko będzie dobrze", a ja mu uwierzyłem i zemdlałem z radości.

Kiedy Hryhorij obudził się ze znieczulenia pod kocem z bólami fantomowymi, był szczęśliwy, że obie nogi są na miejscu. Jednak kiedy ściągnął koc, zobaczył, że jest teraz bez nogi.

Przez kilka dni miałem bóle fantomowe. Mój mózg nie akceptował faktu, że moja noga zniknęła. Obudziłem się i pomyślałem: "O, świetnie, mam nogę", ale potem zdałem sobie sprawę...

- mówi Hryhorij.

Zobacz wideo Radosław Fogiel: O akcesji Ukrainy do UE trzeba mówić w sposób skonkretyzowany

"Jedliśmy raz dziennie, piliśmy zardzewiałą wodę z rur". Obrońca Mariupola o warunkach życia w Azowstalu

Medycy starali się używać leków oszczędnie, ponieważ nie wiedzieli, jak długo będą otoczeni. A liczba rannych tylko rosła. Podczas swoich ostatnich dni w Mariupolu Hryhorij leżał w ostrzelanym bunkrze, bez nogi, jedzenia i wody. Trudno było też o lekarstwa: było wielu rannych, a lekarstw nie było z powodu braku bezpośrednich dostaw. Z innego bunkra wojskowi przynieśli wszystkim trochę jedzenia.

Dzieliliśmy się jedzeniem: jeden żołnierz miał stugramową szklankę kaszy. Wodę piliśmy z rur. Nie było szans na wydostanie się żywym, nie przeżylibyśmy. Owszem, wytrzymalibyśmy, ale bez dostaw broni, leków i żywności byłoby to niemożliwe.
Zobacz wideo Czy czujesz się bezpiecznie w Polsce? [SONDA]

Rozkaz Zełenskiego o ratowaniu życia personelu i rosyjskiej niewoli

W połowie maja 2022 r. prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wydał rozkaz ratowania życia obrońców Azowstalu. Dowództwo uznało, że tak będzie lepiej dla ukraińskich żołnierzy, w tym tych, którzy zostali ciężko ranni.

Podczas kapitulacji nadal trwał ostrzał. W pierwszej kolejności do niewoli wzięto 53 rannych. Było ciężko, długo leżeliśmy na ulicy. Ponadto potrzebowaliśmy więcej ludzi, aby nas nieść. Tak więc kolejnych 53 ukraińskich żołnierzy, którzy nie byli poważnie ranni, również wzięło nas pod ramiona i poszło. Na szczęście udało mi się powiedzieć rodzicom, że się poddaję, więc nie musieli się o mnie martwić

- mówi Hryhorij.

- Nasi ranni żołnierze byli przetrzymywani w obwodzie donieckim. Byli tam zarówno żołnierze ukraińscy, jak i rosyjscy. Stosunek do Ukraińców był różny. Niektórzy bojownicy z tak zwanej "DRL" byli lojalni. Niektórzy bali się naszych obrońców, a Rosjanie pozwalali im chodzić do toalety tylko z dwoma strażnikami - opowiada.

Nie można było wyjść, wstać ani chodzić po oddziale. Po prostu się leżało. Przychodziła pielęgniarka albo sprzątaczka, zawsze pijana. Nazywała nas"nazistami"

- mówi Hryhorij, wspominając, że ludzie w obozie byli ofiarami propagandy.

Zobacz wideo Duda i Zełenski w Łucku oddali hołd ofiarom rzezi wołyńskiej

0 Przychodzili do nas i mówili: "Wasz prezydent już wyjechał za granicę. Nikt nie chce was wymieniać, a połowa Ukrainy jest już pod polską kontrolą". Ciężko nam było tego słuchać - tłumaczy.

Hryhorij przyznaje, że teraz martwi się o swoich kolegów żołnierzy, ponieważ został wymieniony półtora miesiąca po schwytaniu, a niektórzy byli w rosyjskiej niewoli przez półtora roku.

Było ciężko, bo mieliśmy dwie-trzy osoby w oddziałach. Nie można było wyjść na spacer ani porozmawiać z kimś z innych oddziałów. Nie wolno było otwierać okien. Codziennie z kolegami z oddziału opowiadaliśmy sobie w kółku te same historie z życia. Leżeliśmy i marzyliśmy: niektórzy o łowieniu ryb, inni o przytulaniu rodziców i bliskich. To nas uspokajało.

- Karmili naszych jeńców małymi i niezbyt pożywnymi porcjami. Jednak podczas wymiany żołnierze zostali przewiezieni do szpitala w Zaporożu, gdzie natychmiast otrzymali dużo pysznego jedzenia - mówi Hryhorij.

Hryhorij zawsze marzył o słodyczach, mówił, że chciał jeść dużo czekolady. Trwało to cały miesiąc. 

Dziś Hryhorij już się przystosował i przyzwyczaił do tego, że jego noga jest amputowana. Mówi, że śmiał się z tego w bunkrze, więc sama utrata nogi jest nieporównywalna ze stratami naszych żołnierzy na froncie. Mówi, że marzy tylko o zakończeniu wojny i zmianie rządu w Ukrainie.

- Ale krewni powinni być przygotowani na to, że ludzie wracają z wojny innymi ludźmi. Wszyscy powinniśmy być cierpliwi - podsumowuje weteran Azowstalu.

ПОПУЛЯРНІ
ОСТАННІ